***K.T***
Otworzyłam oczy i mimowolnie spojrzałam na łóżko Patrici. Było
puste. Na zegarku widniała godzina 6.30. Ostatni dzień tygodnia czyli piątek i
w dodatku możemy przyjść na późniejszą godzinę.
Podniosłam się i wstałam. Wzięłam swoje ubrania i poszłam do
łazienki. Nie potrafiłabym dalej spać. Sibuna jednak jest męcząca. Czasem
zastanawiam się jak to by było gdyby byli w niej Alfie, Patricia , Amebr i Joy.
Gdy wyszłam z łazienki i ponownie weszłam do pokoju
buntowniczki nadal nie było za to Joy już nie spała.
- K.T wiesz gdzie jest do diabła Patricia?
- Sorry nie wiem. – opowiedziałam z godnie z prawdą.
Zeszłam na dół. Na początku chciałam iść do kuchni jednak będąc
w połowie schodów postanowiłam odwiedzić Ozyriona.
Zapukałam. Ktoś wymamrotał z niechęcią „proszę’. Gdy weszłam
zobaczyłam Eddie’ego. Siedział na łóżku i przeglądał album zapewne ze
zdjęciami.
- Co tak oglądasz? – chciałam jakoś sensownie zacząć rozmowę
ale spojrzenie jakim obdarzył mnie chłopak uświadomiło mi, ze kiepsko wyszło.
Blondyn bez słowa pokazał fotografie znajdujące się chyba w połowie albumu.
Przestawiały Patricię i Eddie’ego. Wyglądali na szczęśliwych.
- Byliście wtedy w Ameryce? – bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
On tylko kiwnął. – okay wiem, ze wciąż ci się podoba ale siedząc ze spuszczoną
głową na pewno nie przybliżasz się do sukcesu.
- Dobrze, mamo – zażartował a ja się uśmiechnęłam lekko – to
jednak nie jest takie proste. Ostatnio dziwnie się zachowuje razem z Joy. Ciągle
znika a ja jestem zajęty Sibuną. Nie ma kiedy porozmawiać. Pocałowałem ją
ostatnio ale nic nie powiedziała, więc nie mam pojęcia czy wciąż coś do mnie
czuje. Ta dziewczyna jest jak granat – nigdy nie wiesz kiedy wybuchnie swoimi
emocjami.
Łał. Jeszcze nigdy nie usłyszałam takich wyznań uczuciowych.
Wysłuchałam tego w milczeniu. Po nie kąt ma rację ale nie mogę pozwolić by
tylko tak siedział.
- No dobrze. Patrici na razie nie ma w pokoju ale spróbuj z
nią pogadać po lekcjach. Ja muszę już iść – wstałam i dopiero teraz
spostrzegłam, ze nie ma Fabiana. Nie wypowiedziałam jednak żadnej uwagi ani
spostrzeżenia na ten temat. Pewnie jest u Niny – stwierdziłam ostatecznie. Gdy otworzyłam
drzwi zobaczyłam Patricię. Wyglądała normalnie oprócz bandaża na ręce.
Wytłumaczyłam to osobie dosyć szybko uważając, ze to pewnie ta ręka, która ja
boli od czasu gdy się potknęła w nocy ( z tego co opowiadała mi Joy). Weszłam
do pomieszczenia i przywitałam się ze współlokatorką.
- Cześć – opowiedziała markotnie.
Czując, że dalsza rozmowa nie ma najmniejszego sensu minęłam
ja i weszłam do kuchni. Nalałam sobie soku nie zwracając nawet uwagi na smak.
Wciąż rozmyślałam nad tym co powiedział mi Eddie. Nie wiem dlaczego ale doszłam
do wniosku, ze lepiej będzie jak blondyn przeniesie ta rozmowę na inny dzień. Jednak
jakaś niewidzialna siła nie pozwalała mi wyjść z pomieszczenia, w którym się
teraz znajdowałam. Upiłam łyk soku jak się okazało pomarańczowego. Gdy
ostawiłam szklankę zobaczyłam jak buntowniczka podnosi się z krzesła i bierze
przy okazji jakąś paczkę, która z pewnością nie jest nowa. Była otwarta do
połowy i chyba dosyć często była z niej
zabierana i wkładana zawartość.
W momencie gdy spojrzała w moją stronę natychmiast odwróciłam
wzrok udając, ze kawałek ściany stał się nagle bardzo interesujący. Po jej
wyjściu i udaniu się zapewne na gorę sięgnęłam po torebkę leząca na blacie.
Położyłam ja tam wczoraj nie pamiętam dlaczego. Jeśli chodzi o Sibunę to jestem
w kropce. Nina koniecznie chce być główną liderką i nie rozumie słowa NIE.
Podobnie nigdy taka nie była. Odkąd przyśniła jej się Sara i dostała od niej
zadanie polegające na sprawieniu, ze uratuję świat i na tym byśmy wspólnie
powstrzymali zło kompletnie sfiksowała. Nie mam zielonego pojęcia jak Fabian to
wytrzymuje. Być może dla niego jest inna, w końcu to jej chłopak. Wyjęłam z torebki telefon i zerknęłam na
wyświetlacz: 7:55. Ten czas leci zdecydowanie za szybko. Zabrałam torebkę i
poszłam na górę.
***Patricia***
Kiedy zobaczyłam K.T jedynie na co mogłam się zdobyć to
opowiedzenie na przywitanie. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni. Ma jedyną nową
wiadomość.
„Wiesz nie chcę mi się
tego ciągnąć. Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć kim jestem to się dowiesz.
Pamiętaj jednak, ze wciąż mam coś na ciebie. Twój tata jest często zbyt
rozgadany”
Nawet nie przejęłam się treścią tego sms’a. Owszem jestem
bardzo ciekawa kim jest ta osoba ale ze względu na to, ze dziś czuję się
okropnie to mało mnie to obchodzi. Ma jeszcze 2 godziny do szkoły. Nie wiem czemu
ale naszedł mnie pomysł by odwiedzić Eddie’ego. Chciałam jak najszybciej
odrzucić tę myśl. Przecież tamten pocałunek był nic nie warty, chociaż gdyby
się zastanowić…. E tam. To chłopak na którego lecą wszystkie dziewczyny w
szkole. Jednak – tu odezwała się moja dobra i życzliwa strona, którą bardzo
często odrzucam i zagłuszam – on cię pokochał i nadal cię kocha. Zrobiłby dla
Ciebie wszystko, a to, ze popełnił kilka błędów….
Phi – mruknęłam z pogardą – kilka błędów to można zrobić w wypracowaniu a nie w związku. Gdybym ja też popełniała tyle
błędów w moim życiu to już dawno byłabym w szpitali ale jeszcze gorzej:
Ale! – moich myślach dobre sumienie podniosło głos – chociaż
przyjaźń mu zaproponuj! Zasługuje na to. Nie wybrzydzaj, bo skończysz jak twoja
ciotka Pela.
Wzdrygnęłam się. Ciotka Pela mieszka samotnie w sporym domu
w jednej z dzielnic Londynu. Kocha koty, którym ma tysiące i jest starą panną.
Na wszystko marudzi i ma swoją opinię na dosłownie każdy temat i błahostkę.
Wstałam i zeszłam ponownie na dół. Bez zastanowienia zapukałam
do drzwi pokoju Fabina i Ozyriona i bez dalszych ceregieli weszłam do środka
chcąc mieć już to niewątpliwie za sobą. Fabian siedział na swoim łóżku z nosem
w książce. Była bardzo obszerna i nosiła na sobie ślady dosyć częstego
użytkowania. Eddie siedział na krześle trzymając w ręce coś co przypomniało
wyglądem kawałek pergaminu. Teraz przypomniało mi się o naszym planie zabranie
Sibunie naszych kartotek. Jednak teraz
postanowiłam skupić się tylko na jednej rzeczy. Gdy weszła podniósł głowę i odłożył
kawałek na biurko . Podeszłam do niego i gestem poprosiłam by wstał.
- Dobra posłuchaj – zaczęłam. Wiem, ze jeśli on by zaczął pierwszy
to straciłabym cała odwagę i znów byłabym w punkcie wyjścia – teraz dużo się
dzieje w moim i twoim życiu. W końcu wszystko się wyprostuje ale na razie – tu urwałam
tracąc watek, który na szczęście bardzo szybko odzyskałam – chciałabym abyśmy zostali
przyjaciółmi a potem się pomyśli. Zgoda?
Chłopak przez chwilę nie mówił nic. Chciałam już wyjść gdy
powiedział:
- Spoko. Lepsza przyjaźń niż nienawiść.
Potem wyszłam przypominając sobie z radością, ze Trudy powiedziała abym
nie szła do szkoły.