sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 22


***Patricia***
Przez kolejne 3 godziny a może więcej rozmyślałam nad moją rozmową z Niną. Oczywiście nic nie powiedziałam Katy. Od razu by wtrąciła swoje racje, że powinnam trzymać ją na dystans ale nie potrafię. Jest moją przyjaciółką. W dodatku nie wiem czy mogę tak naprawdę ufać Katy. I jeszcze Amber. Ostatnio prawie ze sobą nie rozmawiamy. Jakaś masakra i jakby tego było mało ta cała sprawa z moją dawną szkołą. Jak dla mnie to tego jest o kilka spraw za dużo. Nie mam pojęcia czy kiedy ten rok się skończy to czy nie opuścić Domu Anubisa. Może to będzie najlepsze wyjście. Może już teraz powinnam go opuścić. Będę miała z głowy to wszystko. Eddie'ego tez. Nie wiem jak naprawić nasze relacje. Nigdy nie będzie tak jak wcześniej bo nie może być. Albo będzie lepiej albo gorzej. Zagubiłam się chyba i nie mam pojęcia jak odnaleźć właściwą drogę. 
 DOSYĆ! - skarciłam się nagle sama w myślach. Przecież nie mogę tak się ciągle nad sobą użalać. To by było nienormalne. Jeszcze w życiu nie byłam w takim stanie. Totalne dno.
- Ej nad czym ty tak myślisz? - zapytała mnie nagle Katy.
- A wiesz o niczym ważnym. Co robisz?-  starałam się skierować naszą zapewne krótką rozmowę na zupełnie inny tor nie związany z moją osobą.
- Czytam sobie czasopismo. Potem chyba pójdę spać. A ty co masz w planach? Chyba nie będziesz całą noc myślała?
- Całą noc?
- No tak jest już 23.
O matko ten czas minął mi aż za szybko. W jednej sekundzie ułożyłam odpowiedź 
- Zejdę na dół się czegoś napić. Wiem, ze nie wolno wychodzić ale wiesz...
- Rozumiem kiedy tak myślałaś też parę razy sobie wyszłam wiec nie ma sprawy.
Kiwnęłam głową i odetchnęłam z ulgą.Wstałam ubrałam buty i wyszłam po cichu z pokoju. Gdy zamykałam drzwi od strychu bardzo uważałam by nie skrzypiały. Rozejrzałam się - w gabinecie Victor coś robił i raczej nie okazywał najmniejszego zainteresowania  czymkolwiek innym. Gdy byłam już w połowie schodów niemal się potknęłam i jestem pewne, ze gdybym nie złapała się barierki w odpowiedniej chwili to zleciałabym w dół jak nic.
Będąc już na dole weszłam do kuchni i zobaczyłam Eddie'ego we własnej osobie.
- Co ty tu robisz?
- Mogłabym cie zapytać o to samo - powiedziałam i zmierzyłam go wzrokiem.
- Podobno pogodziłaś się z Niną - chciał chyba bardzo szybko zmienić temat.
- Tak to prawda. A ty co tu robisz? Ja przyszłam się napić ale ty raczej nie jesteś tu po to samo co ja.
- A co cię to tak obchodzi?
- Jestem po prostu ciekawa. To coś złego. W dodatku nie zaczynaj kolejnej kłótni dobrze? Mam ich wszystkich serdecznie dosyć .
- A wiesz dlaczego? - zapytał - bo sama je wszystkie wywołujesz. Próbowałem się z tobą pogodzić ale chyba twoja duma ci na to nie pozwala.
- Moja duma? - zrobiła mi się przykro jak jeszcze nigdy w moim życiu. Łzy zaczęły mi lecieć z oczy a ja nie mogłam ani nie chciałam na to nic ale to nic poradzić - To ty wiecznie mnie o wszystko obwiniasz. Nie umiesz ani nawet nie chcesz postawić się w mojej sytuacji.  - gdy to powiedziałam wybiegłam i nie zważając na to czy Victor mnie zobaczy czy nie wbiegłam bo schodach i przebiegłam odległość dzielącą mnie od drzwi do strychu. Gdy już znalazłam się w pokoju po prostu położyłam się do łóżka i zasnęłam.


Następnego dnia obudziłam się nadzwyczaj zadowolona. Potem jednak przypomniała mi się nocna rozmowa z Eddim i od razu dobry humor prysł. Schodząc na śniadanie postanowiłam być w miarę dobrym humorze bo nie mam zamiaru ponownie wpaść w konflikt z Niną. Gdy weszłam do jadalni Eddie momentalnie z niej wyszedł nawet nie spoglądając w moją stronę. Poczułam się dziwnie ale nie dałam po sobie poznać że mam  cokolwiek wspólnego z tą sytuacją.
- Co tam? - zapytałam bo po wyjściu blondyna zapadła niezdrowa i głucha cisza. Nie mam pojęcia czy to  przez co takie rzeczy się dzieją ale wolę gdy wszyscy rozmawiają choćby o głupotach.
- A wiesz jesteśmy trochę przejęci bo niedawno był tu dyrektor i powiedział, ze odwiedzi nas jakaś bardzo znana postać. Podobno ma mieszkać tutaj w Domu Anubisa - odpowiedziała mi Nina która gdy tylko weszłam do jadalni uśmiechnęłam się do mnie.
- A więc dlaczego macie takie miny? - zapytałam ponownie.
- Stresujemy się - odpowiedział Alfie. Łał on stresuję się czymś co związane jest według mnie ze szkołą. Może jest chory albo go ktoś podmieni. Nie wypowiedział Jenak tych uwag na głos nie chcąc go urazić. Jej co się za mną dzieje? Na dodatek właśnie teraz ponownie wszedł Eddie i zabrał swoją torbę. Kiedy wychodził i nawet na mnie nie spojrzał ponownie zapadła cisza a wszyscy się we mnie wpatrywali. Wywnioskowałam z tego, ze uprzednia cisza nie byłą spowodowana zachowaniem Eddie'ego wobec mnie. Wydaje się, ze blondyn niczego nie powiedział o tym co zaszła miedzy nami i wydaje się, ze inni dopiero teraz gdy za drugim razem się tak zachował zauważyli, ze coś między nami jest nie tak.
- Co się między wami stało? - zapytała Amber
- Wiesz zapytaj jego. Przecież jest ekspertem od wyjaśniania przeróżnych sytuacji i sprawiając, że jestem JA wszystkiemu winna! - ostatnie zdanie powiedziałam na tyle głośno by Eddie w holu dobrze je usłyszał. Dla potwierdzenia tego, ze słyszał usłyszałam dźwięk trzaskających wyjściowych drzwi.
- Spokojnie przejdzie mu - powiedziała Amber - nie martw się porozmawiam z nim. Bo w końcu my się wszyscy pogodziliśmy więc wy też musicie być w zgodzie.
- Nie sądzę by tu było możliwe. - odpowiedziałam ze smutkiem w głosie
- Wszystko jest możliwe a zwłaszcza w  miłości - odpowiedziała Amber i przytuliła mnie po czym wyszła mówiąc, ze już ona mu wszystko wygarnie.
Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam
- Czy możecie nie zostawiać mnie sam na sam z Katy? To może głupi brzmieć ale wiem po co tu przyjechała. Nie chce się mieszać po raz kolejny w jej gierki.
- No jasne - powiedział niespodziewanie Jerome- wiem, ze nie zasługujesz na taką osobę jak ona. Jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele sobie pomagają.
- Dziękuję - odpowiedziałam
- No co zbierajmy się do tej szkoły - powiedziała Nina i wszyscy wzieliśmy swoje torby.
Idąc przez trawnik zobaczyliśmy Amber i Eddie'ego.
Eddie żywo coś gestykulował zapewne starając się coś wytłumaczyć naszej kochanej blondynce za to ona widać było, ze wrzeszczała na niego jak opętana. Zapewne chodziło o nas. 
Gdy doszliśmy do szkoły od razu skierowaliśmy się do sali teatralnej.
- Dzień Dobry moi kochani - powiedział dyrektor. - chciałbym wam przestawić osobę która zafascynowała się Domem Anubisa i jego mieszkańcami. Powitajcie naszą była uczennicę Danielę. Wiem że nie jest to gwiazda światowego formatu ale dla naszej szkoły bardzo się zasłużyła.
Obok niego stanęła kobieta z włosami do ramion perfekcyjnym makijażu i sukience w kwiaty. Miała na sobie wysokie obcasy i sprawiała wrażenie osoby bardzo poważnej.
- No cóż dziś macie dzień wolny więc aby nie zabierać wam więcej czasu chciałabym tylko powiedzieć, ze będzie to wielki dla mnie zaszczyt móc z wami spędzić te kilka tygodni. 
- No to możecie wrócić do Domu Anubisa. Ktoś odprowadzi Danielę do domu albo jeszcze lepiej oprowadzi ją po okolicy?
- Idź ty my spróbujemy zrekontrować Eddie'ego do spokojnej rozmowy z tobą.
- Dobra ale powiedzcie mu, ze nie potrafię non stop być za wszystko odpowiedzialna i że jeśli dzisiaj nie porozmawia ze mną to... to miedzy nami nigdy już niczego nie będzie.
- Ja mogę ja oprowadzić - powiedziałam po chwili.
- Doskonale - powiedział dyrektor

Gdy tak szłam z Danielą czułam się bardzo dziwnie.
- Boisz się mnie? - zapytałam dziewczyna obok mnie
- Nie - odpowiedziałam
- To dobrze bo polubiłam cię. Widzę także, ze masz jakieś problemy. Posłuchaj ja też nigdy nie byłam święta w tej szkole.
- Możemy nie rozmawiać o tym tutaj?
- Jasne znam tutaj bardzo fajne miejsce do rozmów.
Po tych słowach poprowadziła do mnie na polankę osłoniętą niemal z każdej strony drzewami i krzewami. Po środku znajdowała się ławeczka. Nie wiem czemu opowiedziałam jej wszystko i poczułam się lepiej.
- Posłuchaj. Ciągle patrzysz na swoją przeszłość i na innych. Zacznij iść własną drogą. Katy nie może i nie ma prawa zrujnować i dyrygować twoim życiem. To twój świat. Zawalcz o tego chłopaka. Jest ci potrzebny. Musisz podążać za swoimi marzeniami . Miej odwagę żyć tak jak ty chcesz. Przeszłość jest przeszłością nie możesz się o nią wiecznie martwić........



No ten rozdział mi się bardzo podoba. Mam też dla was taką melodię ja ja tak nazwałam która według mnie bardzo pasuje do tego rozdziału
 http://www.youtube.com/watch?v=Q-IMjX2y1fk





czwartek, 27 czerwca 2013

15,,Nigdy więcej tak mnie nie strasz"+Urodzinowe dodatki


Patricia
Przedemną stała moja babcia Charlot.Kiedy byłam mała była jedyną osobą której mogłam się zwierzać.Rodziców wogóle nie obchodziłam.Babcia opiekowała się mną i Dinem potem zmarła
-Babciu co ty tu robisz?
-Przyszłam Ci wszystko wytłumaczyć
-Masz mi wiele do wytłumaczenia
-Zapewne wież już , że jesteś jedną z potomków
-Tak byłaś na jakiejś wyprawie z Robertem?
-Zgadza się.Dobrze ukryłam twoje dane i na ceremonię poszukiwacz nie mógł cię znaleźć.
-Babciu co jest K.T ona wygląda jakby była grzesznikiem
-Nie jest grzesznikiem jest czymś znacznie gorszym.To nie Victor kieruję nią ani ojcem twoim i Fabiana.To jakiś inny człowiek niestety nie wiem kto.Jest sługą Hapi syna Horusa który chcę wejść w nasz świat i przywrócić życie Bogom.Twój Ojciec jest jednym z 6 sługów którzy nie mają dusz a w ich ciałach pozostały tylko złe cechy.
-Jak to powstrzymać?
-Musicie odnaleźć koronę Horusa ukrytą w tunelach pod Domem Anubisa.Robert wiedział o klątwie i również koronę wywiózł z grobowca.
-Dziękuje Babciu
-Teraz wracaj do przyjaciół-Nim się obejrzałam znów widziałam ciemność.
Willow
Wogóle nie mogłam spać.Cały czas myślałam o wczorajszym wydarzeniu.Nie miałam ochoty iść do szkoły.Jednak nie miałam wyjścia wziełam ubrania wykonałam poranne czynności.Chciałam już wejść na śniadanie gdy do mojego pokoju weszli Din , Eddie , Fabian i Alfie
-O co chodzi?-zapytałam
-Nie wiem kazali mi tu przyjść-odpowiedział Din.Alfie zamkną dzwi
-Willow Din my chcemy was przeprosić-zaczą Eddie-Jesteśmy kompletnymi debilami.Nie zauwarzyliśmy , że cały czas mówicie prawdę a K.T nas oszukuje.
-Tak bardzo was przepraszamy-powiedział Fabian
-Czekałam kiedy w końcu zmojdrzejecie-powiedziałam i rozłożyłam ręcę na znak grupowego uścisku.Dobrze , że Sibuna wraca.
Eddie
Willow i Dina mamy z głowy.Brat Pat z chęcią dołączył do Sibuny.No właśnie Pat muszę jak najszybciej do niej jechać.
-Eddie słuchasz mnie-zapytał Fabian właśnie całą Sibuną siedzieliśmy u nas w pokoju.
-Nie sory zamyśliłem się
-Wiem co ci chodzi po głowie.Moja siostra.Na razie poczekaj dziś ja i Willow pojedziemy na szpitala.Wstrzymaj się.-powiedział Din który chyba miał rację
Din
Przyszedłem wraz z Willow i Trudy do szpitala.Eddie męczył nas aby pojechał więc został na dworze.Trudy podeszła do recepcji.
-Przepraszam my do Patrici Williamson
-A tak Panna Williamson na szczęście już się wybudziła jest wszystko dobrze i dziś może opuścić szpital-powiedział doktor który właśnie przechodził obok recepcji-Tu jest lista leków które Patricia musi wybrać.
-Dziękuje- powiedziała Trudy
-Sala 317-powiedział lekarz i znikną.Tyle ludzi jest w tym szpitalu.Po śmierci Babci Charlot obiecałem sobie , że będę im pomagał dlatego wybrałem medycynę.Doszliśmy pod salę, weszliśmy.Pat pakowała swoje rzeczy.
-Paty-krzykneła Willow i podbiegła do niej aby się przytulić
-Willow-powiedziała Pat i również ją przytuliła
-Och gwiazdko strasznie się o ciebie baliśmy-powiedziała Trudy przytulając moją siostrę
-Nigdy więcej tak mnie nie strasz-powiedziałem i również ją przytuliłem-To twój bagaż?-zapytałem
-Tak-odpowiedziała a ja wziąłem jej torbę-Chodzmy
Wiedziałem , że na dworze jest Eddie jestem pewny , że będzie miał nie złą niespodziankę
Patricia
Gdy się obudziłam lekarze stwierdzili , że nic mi nie dolega i mogę już wyjść na szczęście Trudy Din i Willow po mnie przyjechali wyszliśmy na zewnątrz.Obok taxówki stał Eddie.Podszedł do mnie
-Myliłem się.Wiem , że zawszę byłaś sobą.Wybacz mi-powiedział.Ja nie mogłam wytrzymać podniosłam rękę aby mu sprzedać płaskiego jednak Eddie był szybszy i złapał moją rękę i przybliżył mnie do niego.Pocałował mnie.Nie mogę się na niego długo gniewać.Za bardzo
go kocham.Cieszę się , że wreszcie zrozumiał komu może ufać.
------------------------------------------------------------------
Bardzo was przepraszam , że notka urodzinowa wczoraj się nie pojawiła ale Marta której pisałam na GG o tym święcie wstawiła swój rozdział a ja nie chciałam znieważyć regulaminu dlatego prezenty odemnie daje teraz

1.Rendery
Oraz Nagłówki

-Mam nadzieję , że dodatki się podobają.

Proszę o komentowanie i zadawanie pytań postaciom

Bella Martin

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 21

***Joy***
Zaskoczyła mnie ta nowa dziewczyna. Trudy ani Victor nic nie mówili po za tym gdzie miałaby mieszkać? Do tego Patricia, która o dziwo zna tę dziewczynę. Pierwsze co mi przyszło na myśl to jej rodzina ale z nimi raczej nie ma dobrych układów więc od razu wykreśliłam tą opcję. Nie mając żadnych pomysłów zapytałam
- Ktoś zna tę dziewczynę?
- Ja jej nie znam i tutaj raczej też nikt ale widać, że z Patricią znają się całkiem nieźle. Tak to przynajmniej wygląda - powiedział Fabian a wszyscy kiwnęli głowami.
- Może ktoś z rodziny? - zapytała Nina a wszyscy jak na komendę odwrócili się w jej stronę.
- Dobrze się czujesz? - zapytał Alfie - ty raczej nie interesujesz się życiem i towarzystwem Patrici odkąd się pokłóciłyście/
- No co? Razem mieszkamy w tym domu. Po za tym nie jestem aż tak zła jak myślicie. - odpowiedziała a po chwili dodała - to jest to jej rodzina czy nie?
- Nie to nie jest jej rodzina - odpowiedziałam - znam każdego członka jej rodziny i jej nigdy nie widziałam . Nasza buntowniczka ma słabe kontakty z rodziną więc raczej nie sprowadzałaby tutaj nikogo a tym bardziej nikomu nie opowiadałaby nikomu z rodziny o tej szkole. Myślałam, że to może ktoś z jej przyjaciół ale z tego co wiem nie utrzymuje z nikim kontaktu odkąd poznała nas wszystkich bliżej.
Zapadła cisza z której można było wywnioskować, że każdy rozważa każdą opcję z mojej wypowiedzi i  zapewne myśli nad własną jednak Patricia zawsze była skryta jeśli chodzi o to z kim się spotyka. W ogóle szerokim łukiem od zawsze omijała temat swojej dawnej szkoły oraz temat z kim się przyjaźni.
- Dobra ludzie nie stójmy tu tak tylko chodźmy do swoich pokoi - odezwał się Jerome co oznaczało, że i on nic nie wymyślił a był jedną z wielu osób które próbowały się czegoś dowiedzieć o mojej przyjaciółce. Niestety bezskutecznie bo ona dobrze zadbała o to aby nikt nie dowiedział się niczego o jej dawnym życiu.
- Ta niezły pomysł - mruknął Alfie.

Gdy weszłyśmy z K.T i Marą do pokoju zobaczyłyśmy pustą przestrzeń w miejscu gdzie powinno być łóżko buntowniczki oraz nią samą pakującą swoje rzeczy .
- Co ty robisz? - zapytała K.T
- Od teraz będę mieszkała na strychu z Katy. - odpowiedziała nie przerywając pakowania
- Ale dlaczego? - to pytanie zadałam ja ciekawa dlaczego chce mieszkać akurat z nią. Nigdy jakoś nie wspominała o Katy. Zawsze zmieniała temat ale wpadała w furię. W dodatku ciągle tajemnicą poliszynela jest to dlaczego nagle zerwała się jej przyjaźń z tamtymi.
- Są trzy powody: pierwszy wy powinnyście się cieszyć bo jakoś ostatnio nam się kiepsko układało, po drugie to moja przyjaciółka i prosiła mnie o to, po trzecie potrzebuję zmiany i trochę spokoju od was i tego ciągłego nachodzenia chłopaków o każdej porze dnia i nocy.
- Spoko - odpowiedziałam po czym dodałam - to, że wcześniej nam się przestało układać to nie znaczy, że to nie może się zmienić. Proszę cię tylko abyś mieszkając z Katy nie zapomniała o mnie, o nas wszystkich.
- Okay nie przejmuj się. - powiedziała podnosząc głowę.
Wzięła torbę i pudełko po czym wszyła z pokoju.
***Patricia***
Idąc w stronę strychu rozmyślałam nad słowami Joy. W pewnym momencie przyłapałam się, że bardzo chcę zapomnieć o reszcie a nawet opuścić Dom Anubisa. Była to dziwna myśl która przychodziła od tak i ulatniała się tak szybko jak się pojawiła. Dochodząc do drzwi od strychu usłyszałam głos mojej nowej współlokatorki rozmawiającej przez telefon.
***Katy***
- Mówię ci jeszcze trochę i zadomowię się tu na dobre. Świetna okolica ale nie ma tu nikogo kto mógłby zorganizować dobrą imprezkę. Trochę szkoda ale wiesz spotkałam Patricię więc może być tutaj całkiem nieźle. Ja kończę bo muszę tu w moim nowym pokoju trochę ogarnąć.- rozłączyłam się w chwili gdy do pokoju weszła Patricia. Szczerze mówiąc to od początku chciałam z nią zamieszkać. Ona zna mnie dosyć dobrze no i z tego co się dowiedziałam to potrafi nieźle kłamać i wymigiwać się od kar więc to dobrze. Mam trochę planów w przerwach od tego po co tu przejechałam.
- Hej - powiedziała i usiadła na swoim łóżku znajdującym się tuż koło mojego.
- Hej - odpowiedziałam i nie chcąc aby nasza rozmowa utknęła w martwym punkcie od razu przeszłam do rzeczy. - chce z tobą porozmawiać
- Jasne tylko o czym? - zapytała mnie
- Pamiętasz jak chodziłyśmy w lato do tej szkoły? Na te lekcje zapoznawcze? I jak był ten wypadek gdzie zginęła Marlena a jej siostra oślepła podczas tego wypadku kiedy w szkole zapaliła się sala od muzyki a ona była w środku?
Kiwnęła głową
- I jak jej siostra w tedy jechała do szkoły i zginęła w tym wypadku samochodowym a my widziałyśmy obie te sytuacje? Sorry, że tak pytam ale muszę mieć pewność, że wiesz o czym mówię.
- Tak wszystko pamiętam z resztą trudno zapomnieć.
- No więc po tych zdarzeniach była policja i przesłuchania ale ciebie, mnie, Lily i Harriet zwolnili do domów bo uznali, ze nie mamy nic wspólnego z tą sprawą. Jednak teraz po tych 2 latach pojawiły się kłopoty. Podobno Kinga sobie coś przypominała, jakieś głosy. I inni też ,więc wznowili śledztwo. Dobrze wiesz, że nie powiedziałyśmy wtedy  całkowitej prawdy bo wyszłoby, że to by zabiłyśmy jej siostrę. Zawsze jej nie lubiłyśmy zresztą z wzajemnością. A z Kinga? Dobre wiesz, że nasze relacje były po prostu straszne więc musisz nam pomóc się z tego wykaraskać tak żeby nie uznali nas po raz kolejny za główne podejrzane.
Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam Patt siedzącą z otwartą buzią.
- To dosyć poważna sytuacja i nie wiem czy mogę się na nią zgodzić biorąc pod uwagę fakt, że możesz nas w każdej chwili zdradzić.
- okay wiem jak była i wiem, też, że za wiele się nie zmieniłam ale się przyjaźnimy i wiele razem przeszłyśmy. Po za tym obie chcemy także pomóc tej całej Sibunie. Tak, tak wiem o niej i wkurza mnie na maksa. Trochę interesuję się tą cała klątwą a wiesz dlaczego? Ona powoduje, że ludzie zaczynają mówić całą prawdę ale tylko ci którzy mają coś na sumieniu. Jeśli szybko nie rozwikłamy tej klątwy to wylądujemy w więzieniu na ładne parę lat albo i na dożywocie.
- Zaskoczyło mnie to co powiedziałaś. I stwierdzam, ze muszę się z tobą zgodzić. Cały czas rozmyślałam nad tym co oni takiego robią a teraz kiedy już wiem, ze musimy szybko to jakoś rozwiązać. Gdzie reszta dziewczyn?
- Mieszkają w domu Izydy. Lepiej abyśmy nie mieszały wszystkie w jednym domu bo to wyjdzie na podejrzane gdy detektywi tu przyjadą. Aha jeszcze jedno powinnaś choć trochę poprawić relację z innymi. Ja utrzymam ich na spory dystans. Ty utrzymuj z nimi dobre relacje ale na dystans by niczego dosłownie niczego się nie domyślili. To dla ich własnego dobra. Rany dlaczego ja się nimi tak przejmuję?
-  Okay to może jak się rozpakuję to przemyślimy wszystko inne?
- Dobry pomysł - opowiedziałam i wstałam by pomóc jej się rozpakować. Zazwyczaj nie jestem tak miła dla innych ale z Patrcią się przyjaźnię tak samo jak z Harriet i Lily. One to co innego.
***Nina***
Siedziałam z całą Sibuną w pokoju chłopaków i rozmyślałam nad moimi relacjami z Patricią. Teraz kiedy wiemy, że klątwa polega na tym, ze ludzie którzy mają coś na sumieniu zaczną gadać prawdę nie daje mi to spokoju.
- Słuchajcie czy jeśli teraz pójdę do Patrici i pogodzę się z nią to będzie to dziwne?
Zapadła cisza. Joy omal nie spadła z łóżka a K.T miała oczy jak spodki. Fabian wpatrywał się we mnie tak jakbym właśnie spadła z księżyca a Eddie wyglądał jakbym właśnie oznajmiła, że Victor to mój najlepszy przyjaciel.
- Wiesz byłoby dobrze gdybyś się z nią pogodziła bo trochę tak głupio, że ze sobą nie rozmawiamy. - powiedziała K.T
- To ja idę im szybciej tym lepiej. Jeszcze ujdzie ze mnie cała odwaga - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Wiem, ze Pat mieszka z tą nową na strychu i gdy zmierzałam ku drzwiom spotkała Patrcię we własnej osobie niosącą pudełko pełne różnych rupieci.
- Cześć - powiedziała buntowniczka
- Hej. Masz chwilę?
- No byle szybko.
- Spokojnie nie mam zamiaru się dzisiaj z tobą kłócić. Chcę się pogodzić. Ostro przesadziłam i nie czuję się z tym dobrze. - wyciągnęłam rękę a ku mojemu nie małemu zaskoczeniu buntowniczka uścisnęła ja i powiedziała:
- Cieszę się, że się pogodziłyśmy. Od razu mówię, że nie chce wracać jak na razie do Sibuny ale jakbyście potrzebowali pomocy to możecie do mnie przyjść.
- Jasne dzięki za radę. A dlaczego nie chcesz wrócić?
- No wiesz potrzebuję chwili wytchnienia a po  za tym Eddie......
- A no tak ale wiesz w końcu się wam ułoży. Jaka jest ta nowa? - zapytałam bardzo ciekawa
- Spoko ale ma bardzo ograniczone zaufanie więc traktuje wszystkich trochę chłodno ale nie jest straszna.
- Okay to ja spadam. - powiedziałam i wróciłam do pokoju by opowiedzieć reszcie o naszej rozmowie.





Wróciłam. Byłam na 2 dniowej wycieczcie z klasą więc dlatego mnie nie było. Mnie rozdział się bardzo podoba.

wtorek, 25 czerwca 2013

14 ,,Willow co się jej mogło stać?"

Willow
Martwiłam się Pat bardzo długo nie wracała do pokoju.Postanowiłam jej poszukać wyszłam z pokoju.
-aaaaaaaaa-usłyszałam krzyk Joy dochodzący z łazienki.Pobiegłam tam.Pat leżała zalana krwią na podłodzę.Joy była cała rozstrzęsiona.
-Co się stało?-zapytałam pełna strachu
-Nie wiem weszłam tu i ją zobaczyłam-powiedziała Joy przez łzy
-Biegnij po Trudy-krzyknełam i klękłam obok Pat
-Co się stało?-zapytałam przez łzy
Joy
Czym prędzej pobiegłam do salonu gdzie byli pozostali i Trudy
-Trudy Pat ona leży cała zakrwawiona w łazience!-Krzyknełam
-Co?-wszyscy oprócz K.T podniesli się jak oparzeni ze swoich miejsc siedzących
-Znalazłam ją tam.Willow z nią została
-Biegnij po Victora-powiedziała Trudy i biegiem udała się do naszej łazienki.Nie czekałam na nic więcej ruszyłam się w kierunku gabinetu dozorcy
Willow
Pat na szczęście oddychała.
-Paty-usłyszałam za sobą głos Dina.Chłopak wbiegł do łazienki i uklękł nad Pat
-Nie ma na co czekać dzwoncie na karetkę-Trudy zwróciła się w kierunku pozostałych.Jerome który zachował zimny umysł wyciągną telefon i połączył się z najbliższym pogotowiem.Po chwili przyszedł Victor zdziwiony wszystkim.
-Trudy przyjechała karetka-krzykną Alfie
Lekarze pobiegli do miejsca zdarzenia i porosili nas o wyjście z łazienki
-Willow co się jej mogło stać?-zapytał Eddie.Jeszczę go nie widziałam w takim stanie był cały we łzach wszyscy oprócz Jerome i K.T która nawet się tu nie pokazała byliśmy.Po chwili lekarze wyszli niosąc Pat na noszach.
-Nie wiemy dokładnie co się mogło wydarzyć.Nie chciała popełnić samobójstwa ja wcześniej myśleliśmy.Krew wzieła się ze skaleczeń związanych z rozbiciem szklanki-powiedział lekarz-Musimy zabrać ją do szpitala!
-Rozumiem-powiedziała Trudy-Czy mogę pojechać z panami?-zapytała
-Tak ale tylko jedna osoba-powiedział lekarz o odszedł
-Trudy ja też chcę jechać-krzyknełam jednocześnie z Eddiem i Dinem
-Przykro mi gwiazdki.Zadzwonie gdy będę coś wiedzieć-powiedziała Trudy i odeszła do karetki.
Eddie
Po odjechaniu karetki.Willow i Joy wybuchły głośnym płaczem.Ku mojemu zaskoczeniu Din przytulił do
siebie Willow co nie spodobało się Alfiemu.Nie mogłem dłużej patrzeć na to wszystko.Poszedłem do pokoju , usiadłem na łóżku a po moim policzku zaczełi spływać łzy.Pat musi przeżyć.Jeśli umrze to ja także!Nagle do pokoju wszedł Fabian
-Eddie nie wiem jak to odbierzesz ale po tym wszystkim wierzę , że Paty,Willow i Din mówili prawdę-powiedział Fabian
-Tak ja także o tym myślałem.Jesteśmy kompletnymi bałwanami.Daliśmy się zmanipulować K.T
-No właśnie skoro mowa o K.T to co z nią zrobimy?
-Nie wiem powiemy wszystko Alfiemu , udawajmy , że wszystko gra ale nie mówmy jej o tym czego się dowiemy a i trzeba jakoś powiedzieć i przeprosić Willow i Dina
Pat
Byłam na przepięknej łącę.Z jednej strony otaczał mnie las a z drugiej widać było przepiękny zamek.
-Musimy porozmawiać-usłyszałam za sobą odwróciłam się , nie mogłam uwierzyć kto właśnie stoi przedemną!
--------------------------------------------------
Hey hey kochani!
Przyznam , że to opowiadanie spodobało mi się.Pierwszy raz.

Dziś tak wcześnie ponieważ , nie poszłam do szkoły z racji braku autobusu. Jak tam u was?Będzie pasek?
U mnie niestety nie.Zabrakło paru punktów.
Mam nadzieję , że rozdział się podoba.Od dziś będę starała się wprawadzać zmiany na blog ponieważ już jutro mija rok odkąd go założyłam.!
Nowy śliczny szablon mam od Gaduły z Tego bloga

Proszę o zadawanie pytań postaciom gdyż już dawno żaden się nie pojawił KLIKNIJ tu aby przejść

Jutro pojawi się Urodzinowa notka
Pozdrawiam Bella

sobota, 22 czerwca 2013

13,,Pozwól mi"

Patricia
Nie wiedziałam co robić.Byłam wkurzona i jednocześnie bardzo się bałam.
-aaaaaaa-krzyczałam.
Z pokoju wybiegła Willow pobiegłam do niej z płaczem
-Co sie dzieje?-zapytała
-K.T pracuje dla Victora.-powiedziałam
Nagle przyszli Din Eddie Fabian i Alfie.Mój brat podszedł do mnie i przytulił.
-Dobrze , że jesteście chciały mnie porwać-powiedziała K.T i udając płacz przytuliła się do Eddiego.
-Jestem pewny , że słyszałem krzyk Pat-powiedział Din
-Wcale nie to byłam ja
-Przestań w końcu kłamać-powiedziała Willow
-Spoko to nie jest prawdziwa K.T-powiedziałam-Jest marionetką Victora.Nasz Ojciec też jest pod jego władaniem
-Przestań ich wkręcać i tak ci nie uwierzą-powiedziała K.T
-Chodzmy nic tu po nas-powiedziałam i wraz z Willow i Dinem weszliśmy do pokoju
-Jak to jest pod władaniem Victora?-zapytał Din
-Miałam wizję.-opowiedziałam im o moim odkryciu-Niestety nie wiem jakim cudem Victor to robi
-Może to nie on.-stwierdziła Willow-Z tego co Alfie mi opowiadał w tamtym roku ci którzy byli grzesznikami również tam samo się zachowywali.
-Przecież to niedożeczne Frobisher jest już dobry-powiedziałam chociaż stwierdzenie mojej przyjaciółki była całkiem trafne-Może jutro na długiej przerwie pójdziemy do budynku bramnego?-zapytałam-Willow może mieć racje
-Ok ja idę-powiedział Din.Umówiliśmy się i usłyszeliśmy Trudy która woła na kolacje.Przy stole siedzieli już Joy Jerome i Din usiadłam obok mojego brata a Willow koło mnie.Po chwili weszła Sibuna.K.T udająca niewinną dziewczynkę.Chociaż można stwierdzić , że to nie K.T nikt się do siebie nie odzywał podczas posiłku co u nas było żadkością.
Po kolacji gdy nikogo już nie było w jadalni poszłam do kuchni aby zrobić kompot który Din uwielbia.To takie moje przywitanie w domu anubisa
-Hey-usłyszałam do jadalni wszedł Eddie.Nie odpowiedziałam mu bo po co?
-To teraz się do mnie nie odzywasz?To ja nie powinienem za tego płaskiego którego dziś dostałem-krzykną.No tak teraz będzie mi to wypominał.
-Co ja poradzę , że jesteś debilem i , że Cię Kocham i chcę chronić-No i dotarło do mnie do przed chwilą powiedziałam.Czy ja zawszę muszę być taka głupia?
-Zapomnij co przed chwilą powiedziałam!-chciałam go ominąć i iść do pokoju.Poczułam na swojej ręcę czyjść uścisk.Po chwili znalazłam się w objęciach Eddiego.Mimo , że byłam na niego zła uwielbiałam kiedy mnie przytulał.Wtuliłam się w niego.
-Pat widziałaś gdzieś moją łado....UPS chy
ba przeskodziłam-powiedziała Willow która właśnie weszła do kuchni.Odskoczyliśmy od siebie
-Nie widziałam ale z chęcią pomogę Ci szukać-powiedziałam Willow wyszła a ja chciałam iść za nią ale Eddie mnie zatrzymał.
-Pozwól mi-powiedział.Wiedziałam o co mu chodzi.Nasze usta złączyły się w długim namiętnym pocałunku.Oderwaliśmy się od siebie.Nie wiedziałam co zrobić.Poprostu wybiegłam z salonu.Wbiegłam do łazienki.Spojrzałam w lustro i zobaczyłam jakąś postać.Była do kobieta
ubrana w średniowieczne szaty
-Musisz powstrzymać zło.Musisz zapobiec klątwie.-powiedziała.Osunełam się na ziemię.Urwał mi się film.......
CDN
-----------------------------------------------
Szczerzę to nie podoba mi się ten rozdział.Moim zdaniem jest taki banalny.
Bardzo proszę o zadawanie pytań postaciom gdyż nowe wogóle się tam nie pojawiają

Proszę także o komentowanie!

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 20

 ***Patricia***
Sama nie wiem czemu ale odwzajemniłam pocałunek. Tęskniłam za naszymi wspólnie spędzonymi chwilami. Gdy oderwaliśmy się od siebie odzyskałam zdrowy rozsądek:
- To było szaleństwo. Lepiej tego nie powtarzajmy.
- Dlaczego? - spytał a ja przez chwilę w głowie układałam rozsądną odpowiedź.
- Po pierwsze ze sobą zerwaliśmy a po drugie ty jesteś w Sibunie.
- A czy to, że jestem w Sibunie jest przeszkodą
- Nawet nie wiesz jak wielką.
- Ja jej nie widzę. Przynajmniej na razie.
- A wielka szkoda - opowiedziałam i odeszłam
***Eddie***
Myślałam, że się ucieszy a tu nic. Może faktycznie jedyną przeszkodą jest to, że jestem w Sibunie.
Od tygodnia myślę jak naprawić nasz wspólne relacje. I kiedy byłem tak blisko celu wszystko poszło w łeb. Bo szczerze mówiąc ja się w cale na Patricię nie gniewam za to co zrobiła. Razem z Joy chcieliśmy nawet do niej podejść w trakcie przyjęcia ale Nina nam nie pozwoliła. Ta dziewczyna powinna wiedzieć, że tylko przez to, że tak potraktowała resztę Sibuny wtedy, Gaduła nas wydała. Po za  tym ojciec nic nam nie zrobił, więc w czym problem. Nina zaczyna mnie po prostu wkurzać. Wszyscy w Sibunie mamy jej dosyć. Amber podobno nie wytrzymuję z nią w jednym pokoju. Ostatnio w Domu Anubisa jest dość napięta sytuacja. Każdy ma do każdego jakieś pretensje. Dom wariatów. Postanowiłem wrócić na ten cały wykład. Gdy weszłem do sali zobaczyłem ojca który patrzył na mnie tak jakbym przed chwilą zrobił coś strasznego i próbował się od tego wymigać.
***Patricia***
Kiedy wracałam do Domu Anubisa dostałam wiadomość:
Pamiętasz mnie? Mnie Katy. Jeśli tak to jak najszybciej wracaj do Domu Anubisa bo chcę z tobą porozmawiać.
Jasny gwint. Czego ona ode mnie chcę. Nasza przyjaźń zakończyła się definitywnie wraz z moim
odejściem ze szkoły. Wraz z jej zdradą i zawaleniem się mojej dawnej szkoły.
Przyspieszyłam kroku i weszłam do Domu Anubisa.
Byłam po prostu wściekła na nią za to co zrobiła.  Na końcu korytarza stała Katy i wpatrywała się we mnie tak jakby spodziewała się po mnie takiej miny. Miny pełnej żalu i wściekłości. Może nawet furii.
- Dlaczego tu jesteś?? - zapytałam a ona się tylko uśmiechnęła.

- Napisałam ci, ze chcę pogadać. Byłam pewna, ze nie usunęłaś mojego numeru. Spokojnie. Naprawdę przyszłam tu tylko pogadać i być może zaproponować ci pewną propozycję.
- Jakoś nie mam na to ochoty ale dobrze. Ze względu na dawne czasy i, ze za niedługo wróci reszta.
- Ekstra chętnie ich poznam. Moze wejdźmy do salonu.
- Ta może - powiedziałam.
- Wiesz - zaczęła gdy usiadłyśmy na kanapie w salonie - zmieniłaś się. Można powiedzieć, ze na lepsze. Wyglądasz dużo ładniej niż no wiesz kto.... Okay nie było tematu. Przyjechałam tu na trochę i chciałam się zapytać ciebie bo pozwolono mi tu mieszkać czy mogę byc z tobą w jednym pokoju?
- Będziesz mieszkała też z K.T, Joy i marą. Jak dojdziesz ty będzie trochę za ciasno.
- Ale ja chcę mieszkać na strychu. Słyszałam, ze masz ostatnio kłopoty z dogadaniem się. Też tak miałam. A tak będziesz z kimś kto cię rozumie.
-Przemyślę to.
- Pamiętaj, ze ja wciąż pamiętam to co zrobiła twoja mam tamtego lata. Jak z tym pójdę wiesz gdzie ona znów tam wróci.

- Więc dlatego składasz tą propozycję? Bo wiesz, ze nie mogę jej odrzucić. Ty się nic nie zmieniłaś ale zgoda. Zamieszkam z tobą na strychu. Mnie tu i tak nikt nie chcę wiec co za różnica
- Idealnie! - powiedziała głośnio Katy odrzucając do tyłu swoje blond loki. 
 
- Od tamtej pory nic nie jest idealnie. A teraz jest fatalnie. - powiedziałam
- Dlatego tu jestem. Jestem tu też z innego powodu ale to powiem ci jutro. Oho chyba reszta wróciła.
Do salonu weszła reszta i od razu przywitała się z Katy. O dziwo nie potraktowała ich jak to miała w zwyczaju. Zazwyczaj starła się mieć  dookoła siebie szerokie grono osób by mieć duże możliwości szczególnie w nowym otoczeniu. Teraz potraktowało ich z dystansem a nawet chłodem. 
- Choć pójdziemy na gorę - powiedziała do mnie - musisz zabrać rzeczy z pokoju.
Tylko kiwnęła głową i poszłam za nią.


czwartek, 20 czerwca 2013

12 ,,Odebrałam Ci już wszystko"

Patricia

-Din?Co ty tu robisz?Miałeś zająć się Aurelią-powiedziałam przytulając się do mojego brata
-Aureli nic nie grozi.Bardziej martwie się o Ciebię.Zapisałem się tu

na roczne praktyki.Poprosiłem Sweeta i będę mieszkał w Domu Anubisa-powiedział z uśmiechem-Będę mógł Cię pilnować i wspierać.
-To znaczy , że pomożesz nam?-zapytała Willow
-Tak-powiedział-To ja pójdę zanieść bagaże i spotykamy się w szkole-powiedział i odszedł w kierunku domu
Miałyśmy już wejść do szkoły gdy podbiegła do nas K.T z płaczem
-Jak mogłyście mi to zrobić?-zapytała
-K.T o co ci chodzi?-zapytałam
-Pracujesz dla swojego Ojca i chcesz mnie w to wciągnąć.!-Krzykneła.Kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi.Przecież ja nic nie zrobiłam.
-Co się tu dzieje?-zapytał Eddie który wraz z Fabianem i Alfiem przyszedł pod szkołe.
-Patricia i Willow zaprowadziły mnie do Victora.Chciały abym do nich dołączyły-powiedziała K.T i jeszczę bardziej się rozpłakała.Eddie podszedł do niej i ją przytulił.
-Dzięki K.T a już chcieliśmy je przeprosić.-powiedział.Łzy naleciały mi do oczu.
-Wiecie co jesteście bandą naiwmych ludzi.Nie widzicie , że K.T bawi się wami.My nic nie zrobiłyśmy.-Krzyknełam i nie zważając na mój gniew przywaliłam Eddiemu z płaskiego.
-Jesteś głupi i naiwny-powiedziałam
-Co się tu dzieję?-zapytał Din który właśnie do nas podbiegł.Przytuliłam się do niego.
-Din co tu robisz?-zapytał Fabian-W dodatku w naszym mundurku?
-Mam tu praktyki.
-Uważaj na Pat ona nie jest sobą-powiedział Fabian
-Wiem o wszystkim.Nie tłumaczcie się-spojrzał na mnie
-Chodzcie dziewczyny-wzią mnie i Willow pod rękę i weszliśmy do szkoły
Willow
Ta wstrętna K.T.Co ona sobie wyobraża.Jest wstrętna.Nie chcę mi się na nią patrzeć.Przystaneliśmy przy szafkach.
Din poszedł do swojej a ja i Pat do łazienki.Ponieważ Pat nie mogła powstrzymać łez.Ja również.
Wytarłyśmy oczy i poprawiłyśmy makijaż.Po czym poszłyśmy do klasy.Pierwsza lekcja zaczęła się od przedstawienia Dina.Wszyscy byli zdziwieni tym , że Pat ma tak przystojnego brata.Chwila czy ja powiedziałam przystojnego?Muszę się ogarnąć.Chociaż nie powiem ten chłopak bardzo mi imponuje.
Patricia
Siedziałam na lekcji.Jednak nie wiedziałam nic o czym mówił Sweet.Myślałam o tym co się dzisiaj stało.K.T jest bardzo dziwna.Kiedy tu przyjechałam była bardzo miła a i właśnie Eddie.Czy dobrze postąpiłam bijąc go?Przecież ja go kocham.Zadzwonił ostatni dzwonek.Wyszliśmy ze szkoły a podem do domu.Poszłam z Willow do pokoju odrobić pracę domową.Postanowiłam wyjść się czegoś napić.Na korytarzu spotkałam K.T.Ta uśmiechała się do mnie ale z kpiną i triumfem.
-O co ci znów chodzi?-zapytałam
-Nic takiego.-powiedziała.-Odebrałam Ci już wszystko. Przyjaciół, Eddiego...
-Zamknij się-powiedziałam
-A czego-podeszła bliżej i nagle jej oczy stały się czerwone.Wszystko stało się jasne to K.T pracuje dla Victora.To było w mojej wizji
-Pracujesz dla nich-powiedziałam
-Tak.To jest o wiele lepsze.Spróbnuj!
-Nigdy.Bawisz się ich uczuciami
-Heh a idz do nich i tak ci nie uwierzą.Biedna Patricia jest bezradna-Zaczynałam się coraz bardziej wkurzać.K.T podchodziła coraz bliżej jej oczy znów stały się czerwone.....
 -------------------------------------------------------------
Już 12 rozdział za nami........
Nie jestem jednak zadowolona z tej części.
Ostatnio zauważyłam ,  że strasznie mało komci znajduje się pod wpisami moimi jak i Marty.Dlatego prosimy o komentowanie ponieważ one motywują nas do działania i dalszego pisania.

Proszę także o zadawanie pytań postaciom
http://love-sibuna-tda.blogspot.com/p/porozmawiaj-z-postacia_16.html

Następna część pojawi się prawdopodobnie w sobotę!

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 19

Dopiero po 2 godzinach opanowałam płacz i uspokoiłam się. Oczywiście Mara, K.T ani nawet Joy nie zauważyły co się dzieję. Po wejściu zajęły się sobą a potem wyszły.  Gdy zamknęły za sobą drzwi wstałam i ostrożnie by nikt mnie nie widział, poszłam do łazienki. Wiedziałam, że nie mogą tak zobaczyć. Siedziałam tam z pół godziny. Spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że wyglądam sto razy lepiej niż kiedy tu weszłam. Otworzyłam drzwi od łazienki i wyszłam. W połowie drogi do pokoju poczułam głód. Mimo, że odczuwałam strach postanowiłam się przemóc. Powoli zeszłam po schodach. W holu nie było nikogo. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Trudy zmywającą po dosyć nie udanej imprezie. Podeszłam do niej i zapytałam:
- Wszystko dobrze?
- Chciałabym powiedzieć, że tak ale nic nie jest dobrze.
- Dlaczego?
- Bo wszyscy zawsze dobrze się dogadywali ty z nimi  też. A teraz to tylko wojna.
- Przecież wszyscy się dogadują. Tylko ja jakoś teraz odstaję ale to nic - próbowałam robić dobrą minę do złej gry ale jakoś mi to nie wychodziło.
- To właśnie o ciebie chodzi bo teraz wszyscy się zachowują jakby cię nie znali. Co się stało?
Milczałam. Nie mogłam jej przecież opowiedzieć o tym wszystkich sprawach. Bo niby jak miałabym to zrozumieć? Wiedziała tylko o tamtej nocy. Choć to po części moja wina. Tak bardzo chciałam dopiec Ninie, że nie zauważyłam jak bardzo zaniedbałam innych. Joy chyba aż za bardzo wczuwa się w swoją rolę, a może wcale nie gra? Może tylko przez cały ten czas udawała na moment kiedy będzie się mogła przyłączyć do Sibuny a mnie mieć  kompletnie gdzieś.
- To chyba chodzi oto z Victorem z Niną, Fabianem i resztą co byli na strychu. A właściwie to jaką dostali karę?
- Nina bardzo się na ciebie zdenerwowała po wyjściu z gabinetu pana Sweeta - przyznała Trudy - osobiście uważam, że nie wiem na co się tak uskarżała. Dyrektor tylko dał im wykład oraz coś powiedział na temat ich zachowania. Nie dostali żadnej kary ani nic. Sweeta nawet zakazał  Victorowi jakikolwiek ich karać. Uważam, więc, że owszem być może nie postąpiłaś za dobrze ale to nie powód by wszyscy cię znienawidzili. Tym bardziej, że nic im nie zrobili.
- Tak wiem ale ich to nie obchodzi i pokazali to dosyć dobitnie dzisiaj.
- Masz rację to  było okrutne. Aha gwiazdko w szkole trwa jakiś wykład o Egipcie i dyrektor Sweeta prosił abyś do niego przyszła.
-  Dobrze - powiedziałam ale zanim wyszłam z kuchni usłyszałam głos Trudy:
- Pamiętaj, że nie jesteś sama
- Dziękuję, że mogę na ciebie liczyć - powiedziałam a łzy naplynęły mi do oczu. Tym razem ze wzruszenia. Trudy ona zawsze mnie wspierała. Nigdy się ode mnie nie odsunęła. Zawsze była przy mnie.
Gdy stanęłam za drzwiami westchnęłam. Ruszyłam w stronę szkoły. Gdy weszłam na schody prowadzące  do wejścia spotkałam ojca. Popatrzył na mnie i powiedzial:
- Wiem, że wiesz o zdjęciach. To była moja była dziewczyna. Nie wiem kto zrobił te zdjęcia ale to już koniec. Gniewasz się?
- Nie - powiedziałam i znów poczułam łzy napływające mi do oczu - to nic w porównaniu z tym co się teraz dzieje w moim życiu. Przez to wszystko nawet gdybym chciała nie miałabym siły się na ciebie gniewać.
Przytuliłam go i weszłam do szkoły. Od razu skierowałam się w stronę gabinetu.
Zapukałam. Po chwili usłyszałam przepłnione brakiem jakiegokolwiek entuzjazumu.
- Proszę wejść.
Nacisnęłam na klamkę i otowrzyłam drzwi. Na fotelu za biurkiem siedział pan Sweet. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi.
- Chciałbym załatwić to szybko bo za niedługo przyjdzie tu Eddie.
- Rozumiem - odpowiedziałam sztywno. Nie zamierzałam spotykać, Eddie'ego przez najbliższy rok więc chciałam najszybciej jak to możliwe zakończyc tą rozmowę.
- Ostatnio nie ma cię w szkole. Masz problemy nie wnikam jakie. Ostatnio dużo się dzieję. Przygotowałam ci skserowane lekcje abyś mogła sobie przepisać oraz najbliższe sprawdziany i kartkówki. Były oczywiście wcześniej 3 sprawdziany ale ci je odpuszczę. Masz tu całą rozpiskę. Odpowiada ci taka opcja nadrobienia zaległości?
- Jasne czemu nie. To bardzo miło z pana strony. Zanim pójdę. Mógłby pan mi powiedzieć dlaczego nie ukarał pan Niny, Fabiana, Eddie'ego i K.T?
- No cóż wiem jakie są teraz twoje relacje z nimi i pomyślałem, że nie każąc ich załagodzę to jakoś. Ale spostrzegłem, że tylko pogorszyłem atmosferę. przepraszam za to.
- Nie ma pan za co mnie przepraszać. Starał się pan a to dla mnie wiele znaczy. Dziękuje.
- No dobrze. Aha zanim wrócisz do Domu Anubisa...
- Tak? - zapytałam
- Przyniosłabyś mi z sali gdzie jest wykład dziennik? Leży na tej komodzie w rogu. Przy okazji powinnaś zerknąć na początek. Masz moje pozwolenie - mrugną do mnie a ja odpowiedziałam uśmiechem. Po wyjściu odetchnęłam z ulgą trzymając w ręku kartki, które dał mi dyrektor.  Gdy weszłam do sali zobaczyłam od razu Sibunę zasłuchaną w wykładzie. No oczywiście przeciez to ich hobby. Najciszej jak tylko mogłam podeszłam do komody. Całe szczęscie, że stała w cieniu. Podniosłam dziennik i od razu otworzyłam do na początku.
Dobry Boże! Były tam zdjęcia Sibuny, ich odkrycia zrobione aparatem. Ostatnia fotografia przedstawiała zagadkę. Wzięłam wszystkie zdjęcia i szybko opuściłam pomieszczenie. Gdy weszłam ponownie do gabinetu Sweet od razu zapytał:
- Zrobisz z tego użytek?
- Tak. Mogę im.
- Pamiętaj bądź dyskretna. I powodzenia.
Uśmiechnęłam się i wyszłam. Za drzwiami a właściwie w pobliżu nich stał Eddie.
- Co ty tu robisz? - zapytał a potem nie czekając na moją odpowiedź dodał: - czego chciał od ciebie dyrektor? - zadał to pytanie takim tonem jakby tylko czekał by mnie sprowokować.






 Wiedziałam, że nie mogę dać się ponieść. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
- Przyszedłeś tu żeby się ze mną kłócić czy aby porozmawiać ze Sweetem?
- Nie przyszedłem aby się z tobą kłócić i nie przyszedłem do ojca.
- To po co?
- Po to - odpowiedział i pocałował mnie.



No ludzie jakiś postęp jest dałam 1 gifa. Mnie najbardziej się podoba zakończenie a wam??

niedziela, 16 czerwca 2013

11 ,,Uważasz , że Pat i Willow mówią prawdę?"



Patricia
Wybiegłam z płaczem z piwnicy!Na moje nieszczęście Sibuna stała w holu.Nie patrząc się na nich pobiegłam prosto do mojego pokoju.Położyłam się na łóżko i wybuchłam głośnym płaczem.Nie dość , że moje życie tu się zawala to jeszczę życie mojej rodziny zależy od małej dziewczynki.Muszę zadzwonić do Dina.Trzeba pilnować Aureli a puki co ja jestem zamknięta tu.Din musi wrócić do domu.Wziełam komórkę w rękę i
wpisałam numer , który znałam na pamięć.Zawszę do niego dzwoniłam kiedy nie miałam się komu wygadać.Po kilku sekundach w słuchawcę usłyszałam dobrze mi znajomy głos.
Willow
Pat nigdzie nie było.Wyszłam do holu gdzie była Sibuna może oni ją widzieli albo co gorsza powiedzieli jej coś przykrego.
-Widzieliście Pat?-zapytałam
-Przed chwilą wybiegła z piwnicy.Pewnie jakiś plan Victora się nie powiódł i dostała ochrzan od niego.Heh-Kpiła K.T.
-Zamknij się w końcu!-krzyknełam-Gdzie pobiegła?-zapytałam Fabiana
-Na górę-odpowiedział a ja bez słowa pobiegłam do naszego pokoju.
Fabian
To już przegięcie.K.T za dużo sobie pozwala.Kiedyś taka nie była.Coś się w niej zmieniło.Nie wiem jak ale coś we mnie pękło.Właśnie uświadomiłem sobię , że nie mogę byś z K.T
-Przykro mi K.T ale z nami koniec-powiedziałem.Eddie i Alfie spojrzeli na mnie zdziwionymi minami.
-Co?Ty nie możesz-powiedziała bardzo zdziwiona i bliska płaczu.
-Za dużo sobie pozwalasz.Ranisz mnie a najbardziej Pat.Nie wiemy wszystkiego.Może ona mówi prawdę.Przykro mi-powiedziałem i odszedłem do swojego pokoju.Po chwili wszedł do niego Eddie
-Jestem z Ciebie dumny stary-powiedział
-Uważasz , że Pat i Willow mówią prawdę?-zapytałem
-Cały czas o tym myślę i one chyba mówią prawdę.
-Masz rację.Musimy je przeprosić a zwłaszcza Pat
-Tak.Przez nas cały czas płakała i cieła się-wiedziałem , że Eddie nie może tego przeboleć.Bardzo go dotkneło to , że Pat się cieła.
Patricia
Następnego dnia bardzo wcześnie rano Amber musiała już wyjerzdzać.Pomogłyśmy jej z Willow i Joy z walizkami.Nadszedł czas pożegnania.Mimo tego , że Amber czasami mnie denerwowała nie mogłam powstrzymać łez,wszystkie nie mogłyśmy.Przytuliłyśmy się wszystkie i Amber wyszła z Domu Anubisa.
-Co z K.T dlaczego nie przyszła?-zapytała Willow Joy
-Wczoraj Fabian z nią zerwał-odpowiedziała Joy
-Dobrze zrobił-powiedziała Willow.Nie szłyśmy się jeszczę kłaść.Poszłyśmy od razu na śniadanie,ubrałyśmy się Joy zaczekała jeszczę na Jeroma a ja i Willow wyszłyśmy do szkoły
Po drodzę omówiłyśmy z Willow wszystko co już wiemy.Pozostaje wymyśleć dobry plan aby przejść do przodu.
-Pat spójrz!-powiedziała Willow.Podniosłam głowę i go ujrzałam szedł w naszą stronę z walizką.
-Din?
----------------------------------
Mam mieszane uczucia co do tego opowiadania.

Oglądałyście już film?Ja płakałam gdy Victor ostatni raz upuszczał szpilkę.Potrzebowałam jednego opakowania chusteczek.

Mam nadzieję , że będzie 4 sezon.Love HoA

Już niedługo zaczynają się wakacje więc opowiadania będą się pojawiać częściej.Jednak nie wiem jak teraz ponieważ jestem w szóstej klasie i jesteśmy ostatnie 2 tygodnie razem.I LOVE 6 CLASSS>>

Zaktualizowałam podstronę Bohaterowie dodałam tam także opisy Aureli i Dina
KLIKNIJ TU ABY PRZEJŚĆ

Zachęcam do zadawania pytań postaciom i komentowania

Bella Martin

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 18

         Na spotkanie zaczęłam się przygotowywać dopiero gdy wszyscy wyszli do szkoły. Muszę przyznać, że Joy świetnie dogaduje się z Sibuną. Jedyne co mnie denerwowało podczas śniadania to, to, że Sibuna non stop spoglądała na mnie. Gdy wychodzili zobaczyłam przez okno, ze Fabian gestykuluje rękami i podnosi głos a Eddie go w tym popiera. Nina miała minę jakby to co powiedział jej chłopak było czymś niedopuszczalnym. Joy natomiast rozmawiała z K.T o czymś bardzo ważnym. Gdy zniknęli mi z oczu poszłam na górę się przebrać. Po zejściu na dół usłyszałam głos Trudy. Weszłam do kuchni, która została zawalona foremkami, blachami, garnkami, patelniami i jedzeniem.
- Dobrze, że mnie usłyszałaś – powiedziała Trudy – zauważyłam, że ostatnio jest między wami jakieś napięcie. Pomyślałam, że Male przyjęcie tylko w waszym gronie dobrze wam zrobi.
- Świetnie pomysł – przyznałam wiedząc, że Trudy ma 100% rację w tym co mówi – mam Ci w czymś pomóc?
- Jeśli to dla ciebie nie problem to chciałabym abyś wróciła za jakieś 1,5 godziny z tego spotkania. Pomogłabyś mi przy tych wszystkich słodkościach.
- Jasne. – odparłam ze szczera radością – muszę  już iść
Po wyjściu z Domu Anubisa deportowałam się jakby to tak ująć i po kilku sekundach byłam już na ulicy na której znajdował się dom rodzinny jednej z moich koleżanek Mai.  Ruszyłam w stronę dużego brązowego domu z ciemno-czerwonym dachem. Zapukałam do drzwi i po chwili w drzwiach pojawiła się blondynka o zielonych oczach.
- No nareszcie – powiedziała witając mnie.
- Wiem ale musiałam poczekać aż wszyscy wyjdą. – usprawiedliwiłam się po czym weszłam do środka przestronnego domu by po chwili zostać poprowadzoną do dużego pokoju gdzie znajdowała się Diana.
- To opowiadaj – przywitała mnie wstając.
Opowiedziałam im o wszystkich co wydało mi się dziwne, o tych wszystkich zdarzeniach.
- No i chciałabym porozmawiać z wiecie kim. On jedyny będzie wiedział o co tak naprawdę tutaj chodzi. A ja muszę wiedzieć zanim oni dobiorą się do reszty moich przyjaciół.  I jest jeszcze coś. Ostatnio chyba ktoś mnie śledzi. Gdy wracałam wieczorem do Domu Anubisa czułam, że ktoś mnie śledzi ale przez noc nie mogłam nic zobaczyć.  Nawet kiedy weszłam już do domu zobaczyłam błysk niebieskich oczu w oknie w salonie na zewnątrz. Ktoś chyba tam zaglądał. Osoba która mnie śledziła. No i jak wiecie ktoś podrzucił mi wtedy tą paczkę i zaatakował mnie.
Zapadło milczenie. Dopiero po dłuższej chwili dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia i Maja powiedziała:
- Obie uważamy, że powinnaś odpocząć. Ostatnio za dużo się wokół ciebie dzieje. Wpadłyśmy na pomysł. My jak na razie zajmiemy się tą osobą, która cię śledziła, tymi listami i zdjęcia i będziemy cię informować. Krzywda ci się nie stanie. O to nie musisz się martwic i dopilnujemy aby Dumbleodre do ciebie napisał w najbliższym czasie. Ty zajmij się ta Sibuna by nie zrobiła czegoś głupiego i nie natknęła się na nasz ślad dopóki my na to nie pozwolimy. Prędzej czy później będziemy musieli to zrobić.  Jak na razie zajmij się nimi i dowiedz się czego robią. Jedyne co musisz zrobić bo my nie damy rady z innymi to no niestety porozmawiać z Dexterem. Wiem, ze go nie lubisz ale jest on nam przecież potrzebny. No cóż mówiłaś, ze musisz być wcześniej a masz jeszcze godzinę do powrotu. Proponuję ci więc teraz odwiedzić chłopaka by mieć spokój.
- Może masz rację – przyznałam
- No to skoro już jesteśmy przy przyznawaniu nam racji to obie uznałyśmy, że powinnaś jakoś zbliżyć się do Eddie’ego. Jesteście stworzeni dla siebie. Przecież nie możesz pozwolić by jedna wpadka zrujnowała wszystko co między wami było.
- Wiem jednak, że dopóki Nina jest na mnie wściekła to wiele nie zdziałam nawet jeśli cała Sibuna mi wybaczy. Ona jest liderką. To ja spadam. Chcę to już mieć za sobą – zanim którakolwiek z nich zdołała odpowiedzieć ja deportowałam się.
 Stanęłam na mokrym gruncie. Rozejrzałam się zastanawiając się jakim cudem on tu może mieszkać.  Ruszyłam bezkształtną ścieżką. W strone podupadłego domku stojącego na skraju tego co przypominało bagno. Gdy stanęłam przy drzwiach i zapukałam nie spodziewałam się, ze kogokolwiek zastanę w środku. Ku  mojemu zaskoczeniu drzwi otworzyły się. Weszłam ośrodka. Idąc prz korytarz oświetlony tylko płomieniami świec z kandelabrów. Kiedy znalazłam się w salonie stanęłam oko w oko z Dexterem.
- Coś tak czułem, że się jeszcze zobaczymy. I zapewne chcesz ode mnie jakiś informacji. Zgadłem?
- Skoro wiesz po co przyszłam to ode razu przejdę do rzeczy bo nie mam za wiele czasu. Chodzi mi o…… - i zaczęłam mu opowiadać a po każdym zdaniu dostawałam zaskakująco dokładne odpowiedzi. Skończyliśmy dosyć szybko.
- Dzięki za odwiedziny – żegnał się ze mną chłopak na co odpowiedziałam jedynie uśmiechem. Deportowałam się tuż za drzwiami nie mogąc znieść tego widoku.
I znów znajduję się przed domem Anubisa.  Kiedy weszłam zdjęłam szybko płaszcz i poszłam umyć ręce. Gdy wyszłam z łazienki i zeszłam na dół poczułam zapach pieczonych ciastek. Weszłam do środka.
- Witaj gwiazdko. – powiedziała Trudy gdy tylko mnie zobaczyła – możesz się zająć tortem? Wiem, że umiesz robić jeden bardzo pyszny tort. Piper mi mówiła.
- Och moja siostra ma za długi język – mruknęłam i zabrałam się do roboty.




Po 3 godzinach skończyłam prawie tort i byłam wyczerpana. Właśnie kończyłam ozdabiania w trakcie którego Trudy wszystko tam zanosiła.
- Gwiazdko  oni już tu idą. Idź się przywitać a tort a właściwie ozdabianie dokończysz potem.
- No dobrze- gdy to powiedziałam drzwi otworzyły się i do domu weszli wszyscy pozostali.  Gdy weszli do salonu otworzyli szeroko oczy. Trudy szybko im wszystko wyjaśniła i po chwili wszyscy poszli się przebrać.
Po 10 minutach wszyscy ponownie zeszli na dół i zaczęła się zabawa choć trudno ją tak nazwać. Sibuna włącznie z Joy siedziała i o czymś rozmawiała zupełnie nie interesując się otoczeniem. Jerome z kimś rozmawiał przez telefon.  Mara czytała jakąś książkę. Jednym słowem KLAPA.
- Nie przejmuj się – pocieszała mnie Trudy. Zrobiła mi się przykro. Tak bardzo się starałam. Ja naprawdę chciałam wszystko naprawić a tu nic – może damy już tort – zaproponowała a ja tylko kiwnęłam głową z trudem powstrzymując łzy. Poszłam za opiekunką do kuchni i wzięłam tort.
- Gdy postawiłam go na stole Trudy powiedziała: Kochani Patricia upiekła dla was tort. Tak na zgodę.
Wszyscy podnieśli głowy zerknęli na tort aby z powrotem po chwili powrócić do dawnych czynności. Większość tylko wymruczała coś w stylu:
- Bardzo ładne albo może być.
Teraz już nie mogłam powstrzymać łez które leciały mi z oczu jedna po drugiej.
Oni naprawdę myślą, że mam ich gdzieś, ze zrobiłam to dla żartu. Nawet Joy tutaj nie podeszła. Albo  nie chce wzbudzać podejrzeń albo tez ma mnie już gdzieś. Widząc, że nikt się mną nie przejmuję pobiegłam na górę.
Gdy weszłam a właściwie wbiegłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi rzuciłam się na łóżko.
Płakałam chyba godzinę. Usłyszałam jak wszyscy wracają do pokoi. Obawiałam się chwili, w której wejdzie tu Joy. K.T , i Mara.
Gdy weszły udałam, ze śpię chcąc się dowiedzieć czy będą rozmawiać o mnie a jednak nic. Wymieniły parę zdań na temat tego co było na lekcjach zajęły się sobą.

piątek, 14 czerwca 2013

10 ,,Przyjechałam znów was zobaczyć"

Patricia
Od wszystkich wydarzeń miną tydzień!Sibuna nadal mi nie ufa!Wydaje mi się , że cały czas mnie obserwują i czekają na jakiś nieodpowiedni ruch z mojej strony.Napewno Ojciec i Victor wymyślili tą całą szobkę.Najgorsze jest to , że chłopak w którym naprawdę się zakochałam nienawidzi mnie za coś czego nie zrobiłam.Dziś ma odbyć się konkurs talentów.Sibuna odmówiła wzięcia udziału więc wystąpi nasza czwórka.Dziś było wolne z okazji konkursu.Gdy się obudziłam Willow już w pokoju nie było.Ubrałam się i wykonałam poranne czynności.Zeszłam na śniadanie w Holu usłyszałam rozmowę Sibuny oraz Willow z jadalni.Oparłam się o Sarkofag i z uwagą słuchałam ich słów.
Willow
Dziś rano dostałam SMS od Alfiego abym zeszła wcześniej na dół.A tam jak można się było spodziewać czekała na mnie rozmowa z Sibuną.
-Willow powiedz prawdę!Patricia cię przekupiła prawda?-zaczą Alfie
-Nie!To co mówi Pat jest absolutną prawdą!-Krzyknełam-Ile razy mam wam to powtarzać?-No i zaczeła się kłótnia pomiędzy mną Alfiem i K.T.Tylko , że Ci dwoje byli uparci!Fabian i Eddie siedzieli smutni i nic się nie odzywali.Przypuszczam , że mieli mętlik w głowie!Nagle do jadalni weszła Pat.Nic nie mówiąc wzieła 2 śniadanie naszykowane przez Trudy i bez słowa wyszła z Domu Anubisa
-Patricio zaczekaj-krzykną Eddie i pobiegł za nią.Nareszcie zorientował się kto tu mówi prawdę!
Patricia
Słyszałam całą ich kłótnie.Ku mojemu zaskoczeniu Eddie i Fabian nie brali w niej udziału.Wychodząc z domu usłyszałam głos Eddiego mówiący o tym bym się zatrzymała.Nie miałam zamiaru z nim gadać więc przyśpieszyłam krok.Jednak on mnie dogonił.
-Czego chcesz?-zapytałam
-To , że nie jesteś już w Sibunie nie oznacza , że nie możemy się przyjaźnić-powiedział.Ten to miał tupet.
-Myślisz , że po tym wszystkim mam ochotę się z tobą przyjaźnić?-zapytałam
-No tak przecież....
-Powiem ci coś!-I nie wiedząc co robię poprostu go pocałowałam.
Eddie
Nie spodziewałem się tego.Patricia oderwała się odemnie i pobiegła w stronę lasu.Ja stałem dalej w tym samym miejscu.Nagle podbiegła do mnie Willow
-Gdzie Pat?
-Pocałowała mnie i uciakła do lasu
-Co?
-Pocałowała mnie i uciekła do lasu.
-Trzeba było za nią biec pacanie-powiedziała i również znikneła w gęstych drzewach.
Patricia
Co ja najlepszego zrobiłam?Straciłam w tedy panowanie nad sobą.Po chwili przybiegła do mnie Willow.Obie poszłyśmy do Domu Anubisa aby przebrać się do występu.
Gdy się obrałyśmy wyglądałyśmy tak

Joy
Willow
Ja
Gdy byłyśmy gotowe.Wyszłyśmy z Domu.Pod szkołe przyjechała czarna taxówka i wysiadła z niej 
-Amber-krzykneła Willow i pobiegła się przywitać.Amber była naszą tajną bronią.Przyjechała specjalnie dziś aby nam pomóc.Po przywitaniu poszłyśmy do szkoły.Wyszliśmy na scenę

Strój Amber
(Pat jako Demi Amber Willow i Joy 2 głosy)

Wszyscy zaczeli bić brawa.Zeszliśmy ze sceny
Amber
Jak dobrze znów tu być.Niestety jutro muszę znów wracać do Nowego Jorku.
-Amber?Co ty tu robisz?-zaczepiali mnie członkowie Sibuny
-Przyjechałam was znów zobaczyć-odpowiedziałam
Zrobiliśmy imprezę w Domu Anubisa.Bawiłam się świetnie.
Patricia
W trakcie imprezy wyszłam do holu.K.T znów zarywa do Eddiego.Dziwie się , że Fabian jeszcze z nią nie zerwał.Przechodząc obok piwnicy poczułam się dziwnie.Była otwarta.Bez zastanowienia się weszłam tam.Wszystko było normalnie.Dotknełam jednej z fiolek i nagle zobaczyłam piwnicę Mojego Ojca i Aurelię.
-Miku wież , że ta dziewczyna nam przeszkodzi.Musisz ją unicestwić-Oczy Victora zaczeły się świecić na czerwono a potem mojego taty.Aurelia podeszła do Ojca dotkneła go i jego oczy tak jak wyraz twarzy stały się normalne!Znów byłam w piwnicy!Czyli wszystko jasne.Tata jest chipnotyznowany a Aurelia jest jedynym lekarstwem!
-------------------------------------

Nie wyszedł idealnie.Dno i pięć metrów muru.
Dziś premiera filmu!Mam nadzieję , że jutro go znajdę i obejrzę.Nie mogę się doczekać.LOVVE HOA..
Proszę o zadawanie pytań postaciom oraz komentowanie!!


czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 17

***Patricia***
Po wejściu do domu poczułam się o wiele lepiej mimo tego co usłyszałam od Niny. Rozglądnęłam się i gdy moje spojrzenie padło na okno w salonie wydało mi się, że dostrzegłam błysk niebieskich oczu na tle czarnego bezgwiezdnego nieba.  Szybko jednak odrzuciłam myśl, że ktoś mnie obserwuje do czasu gdy chwilę potem do moich uszu dobiegł dźwięk tłuczonego talerza w kuchni. Tam znajdowało się niedaleko tylne wyjście, wiec nie chcąc dłużej przebywać na parterze skierowałam swoje kroki ku schodom. Wchodząc powoli starałam się opanować rosnący strach i mimowolnie sięgnęłam po różdżkę. Gdy weszłam na szczyt schodów zatrzymałam się. Wyciągnęłam telefon i zerknęłam na wyświetlacz. Jest dopiero 21 czyli godzina do ciszy nocnej.  Gdy weszłam do pokoju była tam tylko Mara czytająca książkę.
- Cześć - powiedziałam na co ta tylko kiwnęła głową nie odrywając wzroku znad książki.  Podeszłam do swojego łóżka. Po kilku minutach doszłam do wniosku aby wykorzystac fakt, ze nie ma na razie K.T. Wyciągnęłam kartoteki spod obluzowanej deski pod podłogą.
Zaczęłam je przeglądać ale nie znalazłam nic niezwykłego. Jedyne co było niepokojace to notaki sporządzone pzrez Sweeta przy mojej i Joy kartotece. Ktoś taki jak Fabian od razu odgadnie, ze chodzi o magię.
Reszta też miała dziwne notatki. Sibuna z całą pewnością jeszcze niczego nie przeczytała bo dostrzegłam czarną kreskę namalowaną długopisem Fabiana.
Spisałam do notatnika co ważniejsze szczegóły z wszystkich kartotek i jedyne co przychodziło mi na myśl to spalenia ich. jak najszybciej się da.
Zastanawiając się nad najlepszym miejscem do spalenia nie zuważyłam Joy. Podeszła do mnie i powiedziała krótkie:
- Dołączyłam spowrotem do nich.
Kiwnęłam tylko głową wciaż zatopiona w myślach by po chwili powiedzieć
- Musimy je spalić - szepnęłam tak by Mara tego nie usłyszała.
- Dlaczego? - zapytała Joy
- Dlatego - odpowiedziałam i pokazałam jej fragment mówiący o tym, ze ma ona powiązanie z magią. 
- Tylko gdzie? Tutaj raczej odpada a na zewnątrz kręci się cała Sibuna Powiedzieli, ze szukają przejścia do czegos tam.
- Spalimy to w bibliotece Frobisherów. Pójdziemy tunelami. - zadecydowałam i wstałam biorąc po drodze kurtkę.
Joy dołączyła do mnie gdy byłam już na parterze.   Nie było nikogo wiec spokojnie zeszłyśmy do piwnicy.
- Jesteś absolutnie pewna, ze to bezpieczne? - zapytała mnie przyjaciółka gdy  byłyśmy już w gabinecie Frobishera
- A czy w tych czasach można być czegoś pewnym? - zapytałam w odpowiedzi i podałam jej jeden naszyjnik. Nacisnęłam odpowiednia książkę.
Ponowne przechodzenie przez tunele było okropne ale chociaż niczego nie zapomniałyśmy no i nie ciążyła nas mnie już ta głupia klątwa.
Gdy doszłyśmy do Senetu rzuciłam moim naszyjnikiem przez cała planszę ale żaden z szakali się nie pojawił. Ostrożnie zaczęłyśmy iść przez cała planszę w stronę wyjścia prowadzącego do biblioteki. Gdy byłyśmy na końcu odetchnęłyśmy z ulgą.
- Udało się - powiedziała z ulgą Joy spoglądając na mnie z uśmiechem.
- Pójdę przodem - powiedziałam
Po wyjściu z tuneli rozglądnęłam się. Wyglądała prawie tak samo jak gdy byłam tu ostatnio jedyna różnica polegała na tym, ze wszystko pokrywała cienka warstwa kurzu. Widać nikt tu ostatnio nie zaglądał.  Zaraz po mnie z tuneli wyszła Joy trzymając w ręku kartoteki.
- Tu będzie dobrze - powiedziała do mnie.
Poszłyśmy w kąt biblioteki gdzie znajdował się metalowy stojak.  Położyłyśmy tam  wszystkie kartoteki. Wyjęłam zapalniczkę i podpaliłam je.
Patrzyłam jak płomienie pokrywają ostatnia kartkę po czym odwróciłam wzrok.
- Myślisz, że to wystarczy? - zapytałam
- Miejmy taką nadzieję - odparła przyjaciółka - a wiesz z kim dokładniej chcesz się spotkać? Tylko mi nie mów, że z tą świnią, zdrajcą i tchórzem Dexterem - dodała
- Nie spokojnie. Myślałam o Dianie i Mai na początek. Zastanawiałam się jeszcze nad Dumbledorem ale nie jestem pewna czy trzeba mu zawracać głowę takimi błahostkami.
- Daj spokój - żachnęła się Joy patrząc na mnie tak jakbym powiedziała , ze nie warto poprawiać jedynki ze sprawdzianu ale, ze nie ma potrzeby zdać do następnej klasy - dobrze wiesz, że on wszystko potraktuje poważnie jeśli tylko przedstawi mu się to w odpowiedni sposób. No i jeśli się ma dowody. - dodała by po chwili kontynuować - ty je masz! Ja niestety nie będę ci mogła towarzyszyć bo muszę być z Sibuna jednak ty nie powinnaś omijać tego człowieka tylko dlatego, ze wydaje ci się, ze twój problem jest błahy.
- Może i masz rację - powiedziałam cicho - ale najpierw muszę się czegoś upewnić a  mogę to zrobić tylko po rozmowie z Maja i Dainą. Tylko one znają tak naprawdę odpowiedź n pytanie które męczy mnie od jakiegoś czasu.
- Już się spaliły - powiedziała Joy po 2 minutach ciszy - został tylko popiół. Uważam, ze powinnyśmy go stąd zabrać. Aby nie wzbudzać niepotrzebnych sensacji i podejrzeń.
Kiwnęłam tylko głową wciąż zastanawiając się czym powiadomić Maję i Dainę o mojej wizycie. Na początku pomyślałam o sowie albo liście jednak to wydało mi się zbyt oczywiste. Ktoś mógłby to przechwycić. Tak najlepszym rozwiązaniem okazało się w moich myślach użycie mówiącej wiadomości, którą w Harrym Potterze nazwano by mówiącym patronusem co poniekąd jest prawdą także i w tym przepadku.
Joy szybko wysprzątała.  Schowałam zapalniczkę z powrotem do kieszeni kurtki i obie zeszłyśmy do tunelu uprzednio upewniając się, ze nie zostawiłyśmy żadnych śladów.

///****************////////////////////--------------------////////////////////******************-----------//

Podróż powrotna zajęła nam znacznie mniej czas niż poprzednio może dlatego, ze wiedziałyśmy, ze nic nam już nie grozi. Gdy wyszłyśmy i zamknęłyśmy za sobą drzwi od piwnicy akurat Sibuna weszła do środka. Joy poszła się przywitać a ja udałam, ze nalewam sobie szklankę soku w kuchni. Cały czas czułam  na sobie spojrzenie Eddie'ego. Nie wiem co się stało po tym jak odeszłam ale wśród Sibuna unosiła się napięta atmosfera spowodowana zapewne ostrą wymianą zdań miedzy mną  a Niną. Fabian starł się nie patrzeć w moja stronę. Nina natomiast przyglądała mi się  tak jakby nalewany przeze mnie sok był bombą która miała zaraz wybuchnąć.  Upiłam łyk soku tym razem starając się nie patrzeć w stronę Niny. Gdy odstawiłam szklankę i przechodziłam obok Eddiego tam powiedział mi cicho:
- Przepraszam cię z Fabianem z Ninę ale nie mamy wyboru. mamy misje i musimy ja skończyć a bez niej nie damy sobie  rady.
-Wszytko jest możliwe - odszepnęłam i spięłam się na górę po schodach.
Gdy weszłam do pokoju wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki bo za 10 minut będzie 22.
Po wyjściu zauważyłam, ze Victor z kimś rozmawia ale natychmiast pomyślałam, ze mam na głowie większe problemy po za tym Victor i jego zgromadzenie to już nie moja sprawa. Weszłam do pokoju gdzie były wszystkie dziewczyny łącznie z K.T. Ta ostatnia wyglądała jakby czegoś szukała. Zapewne szuka kartotek – pomyślałam bo przecież znalazłam je pod właśnie jej poduszką. Przybrałam obojętny wyraz twarzy i podeszłam do swojego łóżka.
- Eee… - zaczęła K.T – widziałaś może czy ktoś tu był. W sensie oprócz nas?
- Co zgubiłaś coś co znaleźliście z Sibuną? – zapytałam
- No coś w tym stylu. Nina wyjątkowo nie podejrzewa o to zniknięcie ciebie. Ostatnio znalazłaś sobie swoje towarzystwo i nas masz trochę gdzieś. W zasadzie tylko Sibune wiec uważa, że ty nie masz z tym nic wspólnego. Ja jednak lubię mieć pewność wiec proszę spójrz mi w oczy i powiedz, ze ty nic nam nie zabrałaś.
- Nic wam nie zabrałam – skłamałam gładko patrząc w oczy dziewczyny. Od lat kłamie rodzicom nawet w oczy więc oś takiego to dla mnie pestka. Przecież nie mogłam powiedzieć jej prawdy.
Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć.
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek który wskazywał, ze jest dokładnie 2 w nocy. Nagle gdy miałam z powrotem iści spać przypomniałam sobie o wiadomości którą miałam wysłać Mai.
Najciszej jak mogłam wstałam z łóżka i wzięłam różdżkę. Wyszłam na korytarz  i wyczarował wiadomość.
Jej wysłanie zajęło mi dobre 10 minut jednak na moje szczęście Victor nie chodził dzisiaj po piętrach.
Gdy wróciłam do pokoju od razu zasnęłam. Nawet nie pamiętam jak doszłam do łóżka.

Rano obudziłam się z dziwnym uśmiechem na ustach dopóki nie przypomniałam sobie, że dziś jest dzień w którym trzeba iść do szkoły. Jednak chcąc jeszcze trochę wykorzystać fakt, że jestem mimo wszystko poszkodowana i poszłam szybko poprosić Trudy bym nie musiała iść dzisiaj jeszcze do szkoły. Na pytanie jak spędzę ten czas. Opowiedziałam, ze umówiłam się z koleżanka niedaleko (teleportacja nie zajmuję Wiele czasu i wydaje mi się zawsze, ze jestem niedaleko domu). Trudy zgodziła się i Victor również poparł moje plany. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam i zanim Joy wyszła do szkoły poprosiłam ja by później dała mi lekcje no i żeby nie zapominała o tym co mi obiecała.


Dzisiaj taki trochę dłuższy.  No i mam na zakończenie krótkie pytanie. Za niedługo będzie 20 notka - jakoś za szybko oto zleciało - i chciałam bym wiedzieć czy chcecie coś w stylu:

1 Narysowanie ulubionej postaci i wysłanie obrazków na maila
2 Odpowiadanie na 10 pytań
3 Krzyżówka 
Jeśli chcecie to piszcie. Wpadłam na taki pomysł. Moja koleżanka Klaudia mówi, ze jest dobry ale nie wiem czy wy to chcecie czy nie.