poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 5



**Popołudnie**    **Amber**
-  Okay – zaczęłam gdy wszyscy się już zebraliśmy – ja wymyśliłam żebyśmy się tu spotkali. Każdy wie o co chodzi. Macie jakiś pomysł?
- Y może porozmawiamy z nimi? – podsunęła Joy.
- odpada – zaprzeczyłam. Pomysł przyjaciółki nie był zły ale to co oni zrobili nie zasłużyła to spokojną rozmowę. Czuję się zdradzona i nie potrzebna w Sibunie. Istnieje opcja, ze Nina jest chora czy coś ale wygląda na zdrową. E tam to niemożliwe. Na pewno wiedziała co mówi ale chyba nie myślałam na tym co wypowiada.
- Może jakaś zemsta. – powiedział Alfie. Odkąd z nim chodzę muszę przyznać, ze się zmienił. Na lepsze oczywiście. Stał się bardziej poważniejszy i nie rozrabia tyle co kiedyś.
Ale to co powiedział było głupie:
-  Alfie! – podniosłam głos – wszyscy powinniśmy wziąć to na poważnie. Jak tak dalej pójdzie to będziemy potrzebni Sibunie czyli Ninie, Fabianowi i zapewne Eddiemu tylko po to by ich chronić albo cos przenieść. Nie chce tak skończyć.
- Ja też nie. – zgodziła się ze mną Pati.
Pozostali kiwnęli głowami.
- Słuchajcie wpadłam na pewien genialny plan – odezwała się nagle Joy. Wreszcie może ktoś powie coś sensownego. Znaczy Joy już coś mówiła ale jak dla mnie nie miało to należytego sensu.
**Patricia**
Gdy moja przyjaciółka skończyła mówić wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, ze to  wspaniały plan.
Mieliśmy już iść gdy zza drzew wyszła Nina, Fabian i Eddie. Omg a jeśli wszystko słyszeli. Oby nie.
- Hej co tu robicie? – zapytałam na wstępie
- my byliśmy na spotkaniu Sibuny a wy? – zapytał Fabian
- My z kolei przyszliśmy tu porozmawiać – powiedziała szybko Amber – aha ale przecież my też należymy do Sibuny. Czemu nie powiedzieliście, ze mamy zebranie? – dopytywała się.
- A bo wiesz była inicjacja Eddie’ego. Nie chcieliśmy zabierać wam czasu. – czułam  narastającą we mnie złość. Inni też nie byli już spokojni. Pierwsza nie wytrzymała Joy:
- Mam tego dość. Tego waszego Ego i tego ciągłego odpychania nas od spraw Sibuny. Jesteśmy jej częścią i nie możecie nami rządzić. Ja na to nie pozwolę. Odchodzę i tyle. – po tych słowach pobiegła w stronę Domu Anubisa.
W pełni się z nią zgadzam:
- Ja też odchodzę – powiedziałam i również odeszłam.
**Amber**
Podziwiam postawę Joy i Patrici. Po krótkiej bijatyce z myślami powiedziałam stanowczo:
- Ja również nie chcę już być w Sibunie. Przykro mi ale odchodzę.
- jak Amber to ja też. Dziewczyny mają 100% racji.
Odeszliśmy. Łał podzwaniam postawę Alfiego. Nie powiedziałam mu jednak tego bo jeszcze wróci do starych nawyków.
Gdy wróciliśmy poszłam do swojego pokoju.



Sorry, ze krótki ale byłam na zawodach siatkarskich i nie miałam czasu napisać dłuższego.

8 komentarzy: