sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 22


***Patricia***
Przez kolejne 3 godziny a może więcej rozmyślałam nad moją rozmową z Niną. Oczywiście nic nie powiedziałam Katy. Od razu by wtrąciła swoje racje, że powinnam trzymać ją na dystans ale nie potrafię. Jest moją przyjaciółką. W dodatku nie wiem czy mogę tak naprawdę ufać Katy. I jeszcze Amber. Ostatnio prawie ze sobą nie rozmawiamy. Jakaś masakra i jakby tego było mało ta cała sprawa z moją dawną szkołą. Jak dla mnie to tego jest o kilka spraw za dużo. Nie mam pojęcia czy kiedy ten rok się skończy to czy nie opuścić Domu Anubisa. Może to będzie najlepsze wyjście. Może już teraz powinnam go opuścić. Będę miała z głowy to wszystko. Eddie'ego tez. Nie wiem jak naprawić nasze relacje. Nigdy nie będzie tak jak wcześniej bo nie może być. Albo będzie lepiej albo gorzej. Zagubiłam się chyba i nie mam pojęcia jak odnaleźć właściwą drogę. 
 DOSYĆ! - skarciłam się nagle sama w myślach. Przecież nie mogę tak się ciągle nad sobą użalać. To by było nienormalne. Jeszcze w życiu nie byłam w takim stanie. Totalne dno.
- Ej nad czym ty tak myślisz? - zapytała mnie nagle Katy.
- A wiesz o niczym ważnym. Co robisz?-  starałam się skierować naszą zapewne krótką rozmowę na zupełnie inny tor nie związany z moją osobą.
- Czytam sobie czasopismo. Potem chyba pójdę spać. A ty co masz w planach? Chyba nie będziesz całą noc myślała?
- Całą noc?
- No tak jest już 23.
O matko ten czas minął mi aż za szybko. W jednej sekundzie ułożyłam odpowiedź 
- Zejdę na dół się czegoś napić. Wiem, ze nie wolno wychodzić ale wiesz...
- Rozumiem kiedy tak myślałaś też parę razy sobie wyszłam wiec nie ma sprawy.
Kiwnęłam głową i odetchnęłam z ulgą.Wstałam ubrałam buty i wyszłam po cichu z pokoju. Gdy zamykałam drzwi od strychu bardzo uważałam by nie skrzypiały. Rozejrzałam się - w gabinecie Victor coś robił i raczej nie okazywał najmniejszego zainteresowania  czymkolwiek innym. Gdy byłam już w połowie schodów niemal się potknęłam i jestem pewne, ze gdybym nie złapała się barierki w odpowiedniej chwili to zleciałabym w dół jak nic.
Będąc już na dole weszłam do kuchni i zobaczyłam Eddie'ego we własnej osobie.
- Co ty tu robisz?
- Mogłabym cie zapytać o to samo - powiedziałam i zmierzyłam go wzrokiem.
- Podobno pogodziłaś się z Niną - chciał chyba bardzo szybko zmienić temat.
- Tak to prawda. A ty co tu robisz? Ja przyszłam się napić ale ty raczej nie jesteś tu po to samo co ja.
- A co cię to tak obchodzi?
- Jestem po prostu ciekawa. To coś złego. W dodatku nie zaczynaj kolejnej kłótni dobrze? Mam ich wszystkich serdecznie dosyć .
- A wiesz dlaczego? - zapytał - bo sama je wszystkie wywołujesz. Próbowałem się z tobą pogodzić ale chyba twoja duma ci na to nie pozwala.
- Moja duma? - zrobiła mi się przykro jak jeszcze nigdy w moim życiu. Łzy zaczęły mi lecieć z oczy a ja nie mogłam ani nie chciałam na to nic ale to nic poradzić - To ty wiecznie mnie o wszystko obwiniasz. Nie umiesz ani nawet nie chcesz postawić się w mojej sytuacji.  - gdy to powiedziałam wybiegłam i nie zważając na to czy Victor mnie zobaczy czy nie wbiegłam bo schodach i przebiegłam odległość dzielącą mnie od drzwi do strychu. Gdy już znalazłam się w pokoju po prostu położyłam się do łóżka i zasnęłam.


Następnego dnia obudziłam się nadzwyczaj zadowolona. Potem jednak przypomniała mi się nocna rozmowa z Eddim i od razu dobry humor prysł. Schodząc na śniadanie postanowiłam być w miarę dobrym humorze bo nie mam zamiaru ponownie wpaść w konflikt z Niną. Gdy weszłam do jadalni Eddie momentalnie z niej wyszedł nawet nie spoglądając w moją stronę. Poczułam się dziwnie ale nie dałam po sobie poznać że mam  cokolwiek wspólnego z tą sytuacją.
- Co tam? - zapytałam bo po wyjściu blondyna zapadła niezdrowa i głucha cisza. Nie mam pojęcia czy to  przez co takie rzeczy się dzieją ale wolę gdy wszyscy rozmawiają choćby o głupotach.
- A wiesz jesteśmy trochę przejęci bo niedawno był tu dyrektor i powiedział, ze odwiedzi nas jakaś bardzo znana postać. Podobno ma mieszkać tutaj w Domu Anubisa - odpowiedziała mi Nina która gdy tylko weszłam do jadalni uśmiechnęłam się do mnie.
- A więc dlaczego macie takie miny? - zapytałam ponownie.
- Stresujemy się - odpowiedział Alfie. Łał on stresuję się czymś co związane jest według mnie ze szkołą. Może jest chory albo go ktoś podmieni. Nie wypowiedział Jenak tych uwag na głos nie chcąc go urazić. Jej co się za mną dzieje? Na dodatek właśnie teraz ponownie wszedł Eddie i zabrał swoją torbę. Kiedy wychodził i nawet na mnie nie spojrzał ponownie zapadła cisza a wszyscy się we mnie wpatrywali. Wywnioskowałam z tego, ze uprzednia cisza nie byłą spowodowana zachowaniem Eddie'ego wobec mnie. Wydaje się, ze blondyn niczego nie powiedział o tym co zaszła miedzy nami i wydaje się, ze inni dopiero teraz gdy za drugim razem się tak zachował zauważyli, ze coś między nami jest nie tak.
- Co się między wami stało? - zapytała Amber
- Wiesz zapytaj jego. Przecież jest ekspertem od wyjaśniania przeróżnych sytuacji i sprawiając, że jestem JA wszystkiemu winna! - ostatnie zdanie powiedziałam na tyle głośno by Eddie w holu dobrze je usłyszał. Dla potwierdzenia tego, ze słyszał usłyszałam dźwięk trzaskających wyjściowych drzwi.
- Spokojnie przejdzie mu - powiedziała Amber - nie martw się porozmawiam z nim. Bo w końcu my się wszyscy pogodziliśmy więc wy też musicie być w zgodzie.
- Nie sądzę by tu było możliwe. - odpowiedziałam ze smutkiem w głosie
- Wszystko jest możliwe a zwłaszcza w  miłości - odpowiedziała Amber i przytuliła mnie po czym wyszła mówiąc, ze już ona mu wszystko wygarnie.
Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam
- Czy możecie nie zostawiać mnie sam na sam z Katy? To może głupi brzmieć ale wiem po co tu przyjechała. Nie chce się mieszać po raz kolejny w jej gierki.
- No jasne - powiedział niespodziewanie Jerome- wiem, ze nie zasługujesz na taką osobę jak ona. Jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele sobie pomagają.
- Dziękuję - odpowiedziałam
- No co zbierajmy się do tej szkoły - powiedziała Nina i wszyscy wzieliśmy swoje torby.
Idąc przez trawnik zobaczyliśmy Amber i Eddie'ego.
Eddie żywo coś gestykulował zapewne starając się coś wytłumaczyć naszej kochanej blondynce za to ona widać było, ze wrzeszczała na niego jak opętana. Zapewne chodziło o nas. 
Gdy doszliśmy do szkoły od razu skierowaliśmy się do sali teatralnej.
- Dzień Dobry moi kochani - powiedział dyrektor. - chciałbym wam przestawić osobę która zafascynowała się Domem Anubisa i jego mieszkańcami. Powitajcie naszą była uczennicę Danielę. Wiem że nie jest to gwiazda światowego formatu ale dla naszej szkoły bardzo się zasłużyła.
Obok niego stanęła kobieta z włosami do ramion perfekcyjnym makijażu i sukience w kwiaty. Miała na sobie wysokie obcasy i sprawiała wrażenie osoby bardzo poważnej.
- No cóż dziś macie dzień wolny więc aby nie zabierać wam więcej czasu chciałabym tylko powiedzieć, ze będzie to wielki dla mnie zaszczyt móc z wami spędzić te kilka tygodni. 
- No to możecie wrócić do Domu Anubisa. Ktoś odprowadzi Danielę do domu albo jeszcze lepiej oprowadzi ją po okolicy?
- Idź ty my spróbujemy zrekontrować Eddie'ego do spokojnej rozmowy z tobą.
- Dobra ale powiedzcie mu, ze nie potrafię non stop być za wszystko odpowiedzialna i że jeśli dzisiaj nie porozmawia ze mną to... to miedzy nami nigdy już niczego nie będzie.
- Ja mogę ja oprowadzić - powiedziałam po chwili.
- Doskonale - powiedział dyrektor

Gdy tak szłam z Danielą czułam się bardzo dziwnie.
- Boisz się mnie? - zapytałam dziewczyna obok mnie
- Nie - odpowiedziałam
- To dobrze bo polubiłam cię. Widzę także, ze masz jakieś problemy. Posłuchaj ja też nigdy nie byłam święta w tej szkole.
- Możemy nie rozmawiać o tym tutaj?
- Jasne znam tutaj bardzo fajne miejsce do rozmów.
Po tych słowach poprowadziła do mnie na polankę osłoniętą niemal z każdej strony drzewami i krzewami. Po środku znajdowała się ławeczka. Nie wiem czemu opowiedziałam jej wszystko i poczułam się lepiej.
- Posłuchaj. Ciągle patrzysz na swoją przeszłość i na innych. Zacznij iść własną drogą. Katy nie może i nie ma prawa zrujnować i dyrygować twoim życiem. To twój świat. Zawalcz o tego chłopaka. Jest ci potrzebny. Musisz podążać za swoimi marzeniami . Miej odwagę żyć tak jak ty chcesz. Przeszłość jest przeszłością nie możesz się o nią wiecznie martwić........



No ten rozdział mi się bardzo podoba. Mam też dla was taką melodię ja ja tak nazwałam która według mnie bardzo pasuje do tego rozdziału
 http://www.youtube.com/watch?v=Q-IMjX2y1fk





8 komentarzy:

  1. Śliczny!!! Już lubię tą Danielle! ;D Wydaje siębyć miła ;***
    Pisz szybciutko kolejny rozdzialik, bo już nie mogę się doczekać *.* <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej dalej bo jest extra ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajefajny czekam na następny. Kocham twoje opowiadania ogólnie tego bloga :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. super <3
    czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń