***Joy***
Wracając ze szkoły miałam dziwne wrażenie, że coś się
stało. Będąc już blisko Domu Anubisa
zobaczyłam Patricię wymachującą do mnie
rękami. Gdy do niej podeszłam ona od razu zaczęła mówić:
- Znalazła i schowałam wszystkie kartoteki, cała Sibuna jest
u Victora bo ja ich zobaczyłam na strychu……. A zresztą idź szybko do sroka i
odłóż swoje rzeczy bo musimy gdzieś pojechać.
Zanim zdążyłam cokolwiek opowiedzieć przyjaciółka pchnęła
mnie do przodu z taką siłą, ze omal się nie wywróciłam. Po moim powrocie przed domem stał czarny samochód a przez otwartą
szybę na tylnym siedzeniu zobaczyłam Patricię.
Ta dała mi znak bym podeszła do auta. Otworzyła drzwi i wepchnęła mnie do środka.
Zanim zdążyłam zapiąć choćby pasy pojazd ruszył od razu nabierając znacznej
prędkości.
Dopiero gdy znaleźliśmy się poza terenem szkoły moja
przyjaciółka się odezwała:
- Jedziemy do pewnego miejsca.
- To znaczy?
- Ja też nie mam pojęcia. Znam tylko adres. – opowiedziała krótko
po czym dodała – ale zapomniałam ci dokończyć.
Nie miałam siły odpowiadać więc tylko skinęłam głową. Jej opowieść
potrwała aż do końca podróży i gdy ją skończyła pożałowałam, że zgodziłam się
jej wysłuchać.
Gdy wyszłam z samochodu doznałam szoku. Myślałam i byłam
niemal pewna, ze jedziemy do jakiegoś domu a tu… szpital psychiatryczny.
- Wiesz chyba dzisiaj mam dosyć strachu i przygód. – powiedziałam niepewnym głosem jednak buntowniczka wcale nie przejęła się moimi słowami.
- Sibuna od dawna poszukuje jakieś rzeczy z tego co podsłuchałam
podczas rozmowy K.T i Fabiana. Mówili też o jakieś osobie i o adresie
prowadzącym do nikąd. Wydaje mi się, ze jesteśmy w miejsc w którym oni się chcieli
znaleźć. Musimy wiedzieć po co im to jest potrzebne.
Jej słowa przekonały mnie;
- Masz rację. Tylko w
ten sposób czegoś się dowiemy. A właściwie to zabawny zbieg okoliczności, ze
zawsze jesteśmy o krok przed nimi.
- Tak zabawny zbieg okoliczności. – powtórzyła za mną
Patrcia – ale chyba przez to co zrobiłam Eddie mnie znienawidził. A kilka
godzin wcześniej zawarliśmy przyjaźń – dokończyła a ja wyczułam smutek w jej
głosie.
Zanim zdążyłam ułożyć w swojej głowie słowa pocieszenia ona
ruszyła do przodu kierując się w stronę drzwi.
Kiedy tam dotarłyśmy (Patricia szła tak szybkim krokiem, ze musiałam
niemal biec by dotrzymać jej kroku) obie, równocześnie pchnęłyśmy drzwi i
weszłyśmy do środka.
***Patricia***
Gdy tylko weszłyśmy do śr dok, skierowałyśmy się w stronę
recepcji ale widząc brak jakiegokolwiek zainteresowania ze strony
recepcjonistek poszłyśmy dalej.
Znalazłyśmy windę i dopiero w środku naszła mnie trochę dziwna myśl:
„Przecież w takim szpitalu powinno się kontrolować odwiedziny
pacjentów.”
Mimo wszystkie nie podzieliłam się tymi przemyśleniami z
Joy. Wsadziłam rękę w kieszeń kurtki i
poczułam jedwab. Chwyciłam ową rzecz i wyciągnęłam. Joy cicho krzyknęła.
Trzymałam w ręce
lalkę tą samą, którą schowałam do pudełka i tą samą o której opowiedziałam Joy.
Obracając ją powoli w
dłoni zważyłam cienki sznureczek zwisający jej
z tyłu. Gdy pociągnęłam rozległ się cichy dziewczęcy głosik:
Oddaj mnie właścicielce
czyli Hariet.
W chwili gdy laleczka skończyła powtarzać tekst drzwi windy
rozsunęły się. Wyszłyśmy na korytarz.
- Pamiętasz chociaż który to pokój? – zapytała mnie
przyjaciółka a ja kiwnęłam głową. O dziwo adres zapamiętałam zupełnie
nieświadomie. Ponownie ruszyłam szybkim krokiem chcąc jak najszybciej pozbyć
się tej lalki.
Jednak mimo naszych starań znalezienie pokoju okazało się
znacznie trudniejsze niż sądziłyśmy na początku.
Jednak szczęście się do nas uśmiechnęło w końcu znalazłyśmy
właściwe drzwi.
- Która pierwsze tam wchodzi? – zapytała ze strachem Joy
Osobiście ja rozumiem bo sama nie wiem czego się możemy tam
spodziewać.
- Wiesz może razem tam wejdziemy? – zaproponowałam a moja
przyjaciółka dopiero po chwili kiwnęła głową jakby tą przerwą chciała dać mi do
zrozumienia, ze bardziej by jej pasowało gdyby to ona Patricia weszła tam jako pierwsza.
Naciskając powoli klamkę obie spodziewałyśmy się
najgorszego. Jednak w pokoju, na łóżku siedziała tylko kobieta około
trzydziestki o zielonych, przenikliwych oczach i jasnych włosach. Na jej twarzy
malował się zmęczenia jakby pobyt w tym szpitalu był dla niej wyczerpujący.
- Dzień dobry – powiedziała już dużo pewniej Joy widząc kto
jest w pomieszczeniu – obie jesteśmy z Domu Anubisa.
- Dopiero na nazwę Omu
w którym mieszkamy kobieta okazała
zainteresowanie.
- Mam na imię Hariet i jestem młodszą siostrą Caroliny
Denby.
- Dobrze, miło nam panią poznać. Chyba mam dla pani coś co
do pani należy – po tych słowach wyciągnęłam zza pleców lalkę.
-Znalazłaś ją! – krzyknęła radośnie Hariet – bardzo długo
jej szukałam bo moja siostra mi ja zabrała tak samo jak moje książki.
Powykreślała z nich imiona dobrych bohaterów.
- Tak wiem widziałam je. – powiedziałam spokojnym głosem. –
ale proszę mi powiedzieć dlaczego pani siostra tak panią nienawidzi.
- Skoro znalazłaś lalkę i książki to musiałaś znaleźć i list
– odparła bez entuzjazmu kobieta – od zawsze a właściwie od czasu gdy ją
adoptowaliśmy zazdrościła mi tego, ze jestem Opiekunem. Ona była tylko
zwyczajną dziewczyną. Kiedy miałam 25 lat ukradła moją osobowość i to ona
została Opiekunem.
- No dobrze ale nasi byli przyjaciele wśród których jest K.T
czyli prawnuczka Roberta, Eddie czyli Ozyrion i Nina czyli Wybrana szukają pani
a to znaczy, ze musi pani wiedzieć więcej.
- No cóż. Mają rację - przyznała beznamiętnym głosem i dodała – jeśli
chcecie mogę wam do wszystko opowiedzieć ponieważ oddałyście mi moja lalkę.
Przez bite 2 godziny słuchałyśmy tej historii nie mogąc
wyjść z podziwu. Zbierałyśmy się właśnie do wyjścia gdy Hariet powiedziała:
- Możecie ode mnie dostać teraz jeszcze jedną - powiedziała
- No wiec – tu Joy zaczęła zanim zdążyłam otworzyć usta –
masz nic z tego co my ci powiedziałyśmy ani z tego co ty nam powiedziałaś powtórzyć.
Masz milczeć tak jakby tej rozmowy nie było ani nas tutaj. Nie możesz nikomu więcej
powiedzieć tego co pozwiedzałaś nam ani tego co my powiedziałyśmy my Ci.
Ta nie wyglądała na zaskoczoną życzeniem Joy
- Mądre posunięcie –skwitowała krótki i podeszła do okna
dając do zrozumienia że rozmowa skończona.
Po wyjściu ze szpitala weszłyśmy ponownie do czarnego
samochodu i pojechałyśmy w stronę Domu Anubisa.
Prośliliście mnie abym dodał kolejny rozdział i oto on. Mam nadzieję, ze sie wam spodobał.
Fajny :*
OdpowiedzUsuńCudny!!! chce jeszcze:) dawaj szybko nexta:d
OdpowiedzUsuńGenialny! Kiedy dodasz kolejny?
OdpowiedzUsuńwow świetny..nie mogę się doczekać następnego..dodasz jeszcze dzisiaj albo jutro?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! z resztą jak każdy ! Mam nadzieje że kolejny niedługo się ukarze ^^
OdpowiedzUsuń