sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 14



***Joy***
Wracając ze szkoły miałam dziwne wrażenie, że coś się stało.  Będąc już blisko Domu Anubisa zobaczyłam Patricię wymachującą  do mnie rękami. Gdy do niej podeszłam ona od razu zaczęła mówić:
- Znalazła i schowałam wszystkie kartoteki, cała Sibuna jest u Victora bo ja ich zobaczyłam na strychu……. A zresztą idź szybko do sroka i odłóż swoje rzeczy bo musimy gdzieś pojechać.
Zanim zdążyłam cokolwiek opowiedzieć przyjaciółka pchnęła mnie do przodu z taką siłą, ze omal się nie wywróciłam. Po moim powrocie  przed domem stał czarny samochód a przez otwartą szybę na tylnym siedzeniu  zobaczyłam Patricię. Ta dała mi znak bym podeszła do auta. Otworzyła drzwi i wepchnęła mnie do środka. Zanim zdążyłam zapiąć choćby pasy pojazd ruszył od razu nabierając znacznej prędkości.
Dopiero gdy znaleźliśmy się poza terenem szkoły moja przyjaciółka się odezwała:
- Jedziemy do pewnego miejsca.
- To znaczy?
- Ja też nie mam pojęcia. Znam tylko adres. – opowiedziała krótko po czym dodała – ale zapomniałam ci dokończyć.
Nie miałam siły odpowiadać więc tylko skinęłam głową. Jej opowieść potrwała aż do końca podróży i gdy ją skończyła pożałowałam, że zgodziłam się jej wysłuchać.
Gdy wyszłam z samochodu doznałam szoku. Myślałam i byłam niemal pewna, ze jedziemy do jakiegoś domu a tu… szpital psychiatryczny.
- Wiesz chyba dzisiaj mam dosyć  strachu i przygód. – powiedziałam niepewnym głosem jednak buntowniczka wcale nie przejęła się moimi słowami.
- Sibuna od dawna poszukuje jakieś rzeczy z tego co podsłuchałam podczas rozmowy K.T i Fabiana. Mówili też o jakieś osobie i o adresie prowadzącym do nikąd. Wydaje mi się, ze jesteśmy w miejsc w którym oni się chcieli znaleźć. Musimy wiedzieć po co im to jest potrzebne.
Jej słowa przekonały mnie;
- Masz rację. Tylko  w ten sposób czegoś się dowiemy. A właściwie to zabawny zbieg okoliczności, ze zawsze jesteśmy o krok przed nimi.
- Tak zabawny zbieg okoliczności. – powtórzyła za mną Patrcia – ale chyba przez to co zrobiłam Eddie mnie znienawidził. A kilka godzin wcześniej zawarliśmy przyjaźń – dokończyła a ja wyczułam smutek w jej głosie.
Zanim zdążyłam ułożyć w swojej głowie słowa pocieszenia ona ruszyła do przodu kierując się w stronę drzwi.
Kiedy tam dotarłyśmy (Patricia szła tak szybkim krokiem, ze musiałam niemal biec by dotrzymać jej kroku) obie, równocześnie pchnęłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka.
***Patricia***
Gdy tylko weszłyśmy do śr dok, skierowałyśmy się w stronę recepcji ale widząc brak jakiegokolwiek zainteresowania ze strony recepcjonistek poszłyśmy dalej.  Znalazłyśmy windę i dopiero w środku naszła mnie trochę dziwna myśl:
„Przecież w takim szpitalu powinno się kontrolować odwiedziny pacjentów.”
Mimo wszystkie nie podzieliłam się tymi przemyśleniami z Joy.  Wsadziłam rękę w kieszeń kurtki i poczułam jedwab. Chwyciłam ową rzecz i wyciągnęłam. Joy cicho krzyknęła.
Trzymałam w  ręce lalkę tą samą, którą schowałam do pudełka i tą samą o której opowiedziałam Joy.
Obracając ją powoli  w dłoni zważyłam cienki sznureczek zwisający jej  z tyłu. Gdy pociągnęłam rozległ się cichy dziewczęcy głosik:
Oddaj mnie właścicielce czyli Hariet.
W chwili gdy laleczka skończyła powtarzać tekst drzwi windy rozsunęły się. Wyszłyśmy na korytarz.  
- Pamiętasz chociaż który to pokój? – zapytała mnie przyjaciółka a ja kiwnęłam głową. O dziwo adres zapamiętałam zupełnie nieświadomie. Ponownie ruszyłam szybkim krokiem chcąc jak najszybciej pozbyć się tej lalki.
Jednak mimo naszych starań znalezienie pokoju okazało się znacznie trudniejsze niż sądziłyśmy na początku.
Jednak szczęście się do nas uśmiechnęło w końcu znalazłyśmy właściwe drzwi.
- Która pierwsze tam wchodzi? – zapytała ze strachem Joy
Osobiście ja rozumiem bo sama nie wiem czego się możemy tam spodziewać.
- Wiesz może razem tam wejdziemy? – zaproponowałam a moja przyjaciółka dopiero po chwili kiwnęła głową jakby tą przerwą chciała dać mi do zrozumienia, ze bardziej by jej pasowało gdyby to ona Patricia weszła tam jako pierwsza.  
Naciskając powoli klamkę obie spodziewałyśmy się najgorszego. Jednak w pokoju, na łóżku siedziała tylko kobieta około trzydziestki o zielonych, przenikliwych oczach i jasnych włosach. Na jej twarzy malował się zmęczenia jakby pobyt w tym szpitalu był dla niej wyczerpujący.
- Dzień dobry – powiedziała już dużo pewniej Joy widząc kto jest w pomieszczeniu – obie jesteśmy z Domu Anubisa.
-  Dopiero na nazwę Omu w którym mieszkamy kobieta  okazała zainteresowanie.
- Mam na imię Hariet i jestem młodszą siostrą Caroliny Denby.
- Dobrze, miło nam panią poznać. Chyba mam dla pani coś co do pani należy – po tych słowach wyciągnęłam zza pleców lalkę.
-Znalazłaś ją! – krzyknęła radośnie Hariet – bardzo długo jej szukałam bo moja siostra mi ja zabrała tak samo jak moje książki. Powykreślała z nich imiona dobrych bohaterów.
- Tak wiem widziałam je. – powiedziałam spokojnym głosem. – ale proszę mi powiedzieć dlaczego pani siostra tak panią nienawidzi.
- Skoro znalazłaś lalkę i książki to musiałaś znaleźć i list – odparła bez entuzjazmu kobieta – od zawsze a właściwie od czasu gdy ją adoptowaliśmy zazdrościła mi tego, ze jestem Opiekunem. Ona była tylko zwyczajną dziewczyną. Kiedy miałam 25 lat ukradła moją osobowość i to ona została Opiekunem. 
- No dobrze ale nasi byli przyjaciele wśród których jest K.T czyli prawnuczka Roberta, Eddie czyli Ozyrion i Nina czyli Wybrana szukają pani a to znaczy, ze musi pani wiedzieć więcej.
- No cóż. Mają rację -  przyznała beznamiętnym głosem i dodała – jeśli chcecie mogę wam do wszystko opowiedzieć ponieważ oddałyście mi moja lalkę.
Przez bite 2 godziny słuchałyśmy tej historii nie mogąc wyjść z podziwu. Zbierałyśmy się właśnie do wyjścia gdy Hariet powiedziała:
- Możecie ode mnie dostać teraz jeszcze jedną  - powiedziała
- No wiec – tu Joy zaczęła zanim zdążyłam otworzyć usta – masz nic z tego co my ci powiedziałyśmy ani z tego co ty nam powiedziałaś powtórzyć. Masz milczeć tak jakby tej rozmowy nie było ani nas tutaj. Nie możesz nikomu więcej powiedzieć tego co pozwiedzałaś nam ani tego co my powiedziałyśmy my Ci.
Ta nie wyglądała na zaskoczoną życzeniem Joy
- Mądre posunięcie –skwitowała krótki i podeszła do okna dając do zrozumienia że rozmowa  skończona.
Po wyjściu ze szpitala weszłyśmy ponownie do czarnego samochodu i pojechałyśmy w stronę Domu Anubisa.



Prośliliście mnie abym dodał kolejny rozdział  i oto on. Mam nadzieję, ze sie wam spodobał.

5 komentarzy:

  1. Cudny!!! chce jeszcze:) dawaj szybko nexta:d

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! Kiedy dodasz kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  3. wow świetny..nie mogę się doczekać następnego..dodasz jeszcze dzisiaj albo jutro?

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ! z resztą jak każdy ! Mam nadzieje że kolejny niedługo się ukarze ^^

    OdpowiedzUsuń